piątek, 23 listopada 2007

taaaaa... mam tylko 10 minut wiec sie nie rozpisze... po primo to dzisiaj doszlismy z Michalem do wniosku ze musze na najblizszym apelu powiedziec jak to ciezko jest zorganizowac dyskoteke i ze jezlei z ponad 500 jak nie 600 osobowej szkoly chodzi na dyskoteki okolo 150 osob to lekka przesada, nam sie ledwo za sprzet zwraca, czas marnujemy a zorganizowac dyskoteke to jest dobry tydzien napierdalania... tka dobrze przeczytaliscie... bo to nie jest napierdzielanie, nawalanie czy bieganie tylko napierdalanie... michal poswieca swoj czas, zalatwiamy sprzet chodzimy itp... ja gadam z dyrką negocjuje i to tylko dla 150 osob ;/... zeby bylo wiecej to moze by bylo fajnie a tak to huj... w koncu sie wycofamy z organizacji i bedziecie mieli... chyba z tego co pamietam to glosowaliscie na prezydenta ktory mial robic dyskoteki... tylko co z tego jak na nie nie chdza ;/... no a tak pozatym... idziemy sobie dzisiaj z florestem i tak mysle sobie... florest... popatrz ile bysmy stracili gdybysmy nie byli harcerzami... ile znajomych, przyjaciol milosci :D... wszystko... jednym slowem kto nie byl harcerzem nei zna zycia... florest bylby teraz zawodowym zulem, ja bym ciagle chodzil na treningi pilki noznej i to by byla taka rutyna... a tak jest super ;)... fajne dziewczyny... mam swoj zastep i jest super... biwaki o panie... zimowiska obozy... to jest cos bez czego nie mialbym poco zyc niech zaluje ten kto nie jest harcerzem... tyle wam obiektywnie powiem... moze ktos zaprzeczy bo lubi chodzic... najebany i mysli ze jest fajny bo umie nazwac siebie najebanym ale coz... zycie... swiac nie jest idealny... a propo ostatnio na treningu siatki pewnemu koledze nasrali do torebki i wrzucili to do plecaka :D gówniarz :D ale wycie mamy :D

wtorek, 20 listopada 2007

o panie... piekny wieczór... i nic mi tego nie zabierze ;]... nawet smierc ;] a nie pisze przypadkowo o tym bo jak widzicie za oknami iście londyńska pogoda ;]o panie.. ciemno, mgła, widać tylko latarnie... byłem umówiony z pewną przyjaciółką... na jej zyczenie nie ujawniam kto to jest ;]... szlismy parkiem... gadalismy o wszystkim, ale glownie o strasznych rzeczach ;]... o przerazajacych... a po prawej mieliśmy cmentarz... idziemy... rozmawiamy o wszystkim, nie mówilem tego jej ale czulem ze ktos albo cos na mnie patrzy, ze obreswuje mnie... i tak ja dosyc wystraszylem wiec nie mowilem jej tego... no ale powracając do tematu z czasem troche o tym zapomnialem... rozstalismy sie a ze bylem o 20 umowiony z pewna ksiezniczka wiec musialem zdazyc bo bylaby to ujma na honorze moim gdybym sie spoznil ;]... no wiec zaczynam sie spieszyc... ale nagle zwolnilem, pomyslalem, posluchalem i spojrzalem w tyl... ani zywej duszy... nikogo, pusto, tylko latarnie i dalej nic przez mgle nie widzialem... poprostu nikogo... no wiec sie nie przejalem... ide dalej... ale dalej czulem ten wzrok na sobie... malo tego nie mialem kluczy wiec musialem dzwonic po brata bo swoich zapomnialem (wiem dziwne)... no ale tak czekalem, i cos od tylu nadal mnie obserwowalo... albo ktos... ale sie jakos nie balem, bardziej czulem ciekawosc czy mam z nim/tym szanse ... ciekawilo mnie to ogromnie wiec sie nagle, z nienacka odwrócilem... ale nic... no wiec stoje nadal... ni zywej duszy, w lewej mam teren budowy... i tam tez nikogo... w ogole nikt by nie mowl mi pomoc w razie problemów... no ale stoje nadal... z dali da sie slyszec krótkie wycie psa, cisza... nagle cos przebiega za moimi plecami, odwracam sie a tam nic... jeszcze bardziej mnie to zaciekawilo ... co to moze byc, czy mam z tym jakies szanse, pokaz mi sie... stalem twardo... znowu mi cos przebieglo za plecami ale to byl tylko kot... tamto wczesniej to nie byl kot bo bl zbyt lekki jak na kota i szybki, zauwazylbym co... do teraz rozkminiam co to bylo... no i tak sie skonczyla moja dzisiejsza historia... ale spodobalo mi sie jeszzce bardziej pisanie scenariuszy i opowiadan ;]... ponad to ciekawe wnioski wysnulem z dzisiejszego londynskiego spaceru... na tym skoncze... ogolem fajnie sie bac i miec smierc za plecami ;] dobranoc ;]

poniedziałek, 12 listopada 2007

powracając do prowadzenia bloga i pisania notek muszę w końcu zacząć pisać notkę;p... no wiec tak ostatnio jestem jakis wkurzony, zamyslony... mysle ciagle o jednym... no i oczywiscie po biwaczku który mial tylko jedna wade... był za którki... ;] poza tym musialbym wszystko opowiedizec bo nie za die wyjazdów harcerskich opisac slowami w notce... to trzeba naprawde umiec opowiadac i robic to osobiscie... i nie mowie tego zeby wywyzszyc obozy i wyjazdy harcerskie ponad inne tylko naprawde tak jest a jak ktos nie wierzy to niech sam zostanie harcerzem chociarz na pol roku i pojedzie na jakis wyjazd... zobaczy co to znaczy... ponad to... ostatnio naciagnalem sobie sciegno achillesa co moglo sie skonczyc powaznie aczkolwiek jest juz prawie w pozadku... ponad to chodze i mysle o 2 osobach... ale tylko nie wiem czemu akirat o jednej mysle bo drugie to zrozumiale i powodu nei wyjawie bo ona dobrze zna ten powód... a pierwsza osoba jest Paulina... druga z kolei nie wiem czemu jest Ewelina ze 140... nie wiem czemu jak i po co mysle o niej ;];p... no ale zycie ;]... chodze teraz i zalatwiam... ale zmeczony nie jestem jakos... ponad to między mną a Oli(pozdrawiam) jest już tylko przyjazn... moze zawsze byla przyjazn a oficjaline tylko bylismy ze sobą... no ale coz zycie... bycie prezydentem mi sie bardzo podoba mimo ze mam od groma obowiazków... no ale to takze zycie :D:P... nie no juz przesadzam;p no i co tu jeszcze napisac...

czwartek, 25 października 2007

:) tym miłym uśmieszkiem rozpocznę dzisiejsza notek... no wiec... bylem na basenie z drużyna... oczywiście było super :D:P... no ale oprócz tego dzisiaj bylem na święcie sokretesa... z Anią, Michałem, Wychą i panią od niemca ;):P... wszystkich pozdrawiam oczywiście :) bylo super :)... i to nie ze względu na cala uroczystość tylko ogolem towarzystwo super, no i sie fajnie rozmawiało... potem oczywiście wg rozkazu pani... bo sie uparliśmy ze będziemy z buta wracać... chodziarz wycha chciała nas odwieść, no a Ania nie chciała no ale poszła z nami... a ze musiałem sie nią opiekować wiec odprowadziliśmy ja pod szkole... :D:P mimo ze w połowie drogi do szkoły miała przystanek na którym mogla wziąć i pojechać do domu :)... ;p no ale śmiesznie było... umoralnialiśmy trochę Anie, no i próbowaliśmy ja trochę utuczyć...a tak pyzatym... to idę dzisiaj sobie... zresztą tak jak wczoraj... i myślę sobie... ze gdybym nie posluchal cinka i karpia... żebym nie myślał tylko o tym co mi wmawiano na treningu ze częściej pada strzał z karnego na lewą stronę...(prawą strzelca)... to bym wyciągnął tego karnego i bym miał zajesuper opinie miedzy innymi szkołami... chodziarz i tak mam dobra wg mnie :)... nie mogę sobie tego karnego wybaczyć i długo bedzie on mnie prześladował :(... no ale coś... dobra ten mecz to juz historia...

wtorek, 23 października 2007

no wiec tak sie parę osób domagało wiec pisze tą notkę... zacznijmy od początku... primo ostatnio mam mało czasu na cokolwiek... a mimo to zastęp według mnie świetnie sie prowadzi... znaczy sie dobrze go prowadzę... ostatnio zrobiliśmy siatkę alarmową i przerobiliśmy szyfry... dalej rzeknę... trochę przypałów na lekcjach... newsy ostatnich dni... mojego brata okradli z komórki... nic takiego mu nie zrobili ale gnoi sie znajdzie... w koncu było ich tylko 2 po 17 lat to nic takiego :)... chyba:p... dalej... ostatnio zaczynam zauważać pewne zmiany w strukturze społecznej w naszej klasie... ogółem jakoś bardziej trochę zgrani jesteśmy... nikt nikogo nie jedzie... mało tego jest ostre gnicie... weszły oficjalnie mundurki wiec od jutra chodzę w mundurku szkolnym... powoli będziemy zaczynać przerwę zimową w piłce nożnej i będę musiał jakoś wytrzymać bez grania :(... dalej... kontakty miedzy mną i Anią oraz mną i Magdą sie poprawiły... nie zapomnę wspomnieć słowa o Paulinie z która ostatnio tez dobrze mi sie rozmawia:)... w ogóle jakoś ostatnio fajniej jest... we czwartek jedziemy na jakieś święto Sokratesa :D:P jak widzicie żadnych błędów nie ma w mojej notce oprócz dużych liter i oczywiście przecinków... a to za sprawa ze w końcu przerzuciłem sie na Mozillę... jejku jaka ulga... dzięki temu odradzi sobie poprawiam błędy i mogę trochę szybciej po necie łazić :D:P... na gg oczywiście można mnie złapać... przepraszam ze tak rzadko pisze notki ale jakoś tak wychodzi... jak będę miał czas to będę pisał po prostu to wtedy was możę zmobilizuje do regularnego zaglądania na tego bloga :)

piątek, 12 października 2007

tak wlasnie stanelo sie... nowa notka :)... no wiec duzo sie ostatnio dzialo... zaczne od poczatku... byla dyskoteka... poporowadzilismy ja prawie bezblednie... prawie bo mielismy 2 male usterki ktorych nawet prawie nikt nie wylapal... a mianowicie... raz nam swiatla sie zwalily w sensie doslownym cyzli spadly... a drugie jakis chlop powalony na 102 podszedl do laptopa keidy bylem chwile odwrocony i klikna myszka i zmienil ja w polowie... lekkie oburzenie ale piosenka i tak sie chyba nie podobala jaki jedna z nielicznych.. slyszalem same pochlebne wypowiedzi zarowno nauczycieli jak i uczniow... jedyna jedna wypowiedz byla jegatywna... ale to jest tylko jedna... jezeli jednak ktos ma cos do zarzucenia to prosze bardzo nawet chyba nie wie ile mysmy sie pierdzielili ze sprzetem... ledwo zdarzylismy na 17.00... no pozatym zebrani bawili sie znakomicie... malo tego jak sprzaralismy to nie bylo nawet na podlodze nasyfione papierkami za co tez jest plus od pani dyrektor i nauczycieli... tak dzisiaj na lekcji tez byl nie lada przypal... a w zasadzie lekko sie rozerwalismy ale teraz jak na to spojze to troche mi szkoda tej pani praktykantki... najpierw przy sprawdzaniu obecnosci kazdy podawal sie za kogos innego... np kiler byl prymą, pryma kilerem, borek lukasze, lukasz karolem... ogolem wycie... potem byla lekcja przeprowadzona przez Szutke i Lucka. co chwila ktorys krzyczal do praktykantki haslo "ssij" ale chyba sie nei przejmowala... pryma sobie czolgal sie po sali... a ta dopiero po jakims czasie sie zjarzyla... przysiadla na korsiego lawce bo siedzi sam... i siediz na tej lawce a ten ja(lawke) zaczyna przesowac lekko i ta z tej lawki zleciala... jaki bulwers... jak zaczela na niego morde drzec... minus 20 niby mu wpisala ale nic nie bylo bo potem sprawdzalismy... potem miala przepytac pryme... z to ze sie czolgal... dostal jedynke...a le musiala sie go zapytac jak sie nazywa... 3 razy odpowiedzial ze nie wie... za 4 razzem odpowiedzial: "nie pamietam. może Kilarji, może Grodzki a może Antoniuk" wszyscy z neigo zwyli... no to praktykantka do Szutki i Troi zeby powiedzialy jak on sie nazywa... a one na to ze stanowczoscia ze nei sa kapusie i nie powiedza... no to ta zagrozila prymie dyrektorka i sie lekcja skonczyla... on sie przyznal i nie wiemy czy wstawila jemu jedynke... i tak sie skonczyly fajniejsze dni :)... ogolem to bylo fajnie :)... koncze bo nie ma nic wiecej :P pozdrawiam... kocham cie Oli :*:)

sobota, 6 października 2007

co prawde ostatnia notka nie byla za wspaniala ani nic no ale byla :D:P. a bylo tak gdyz bo poniewaz nie moglem za bardzo bo czasu nei mialem bo bylem w pracowni multimedialnej projekt robilem na socratesa :):P. no a tak w sumie to teraz beidze dobrze w miare notka bo tak...;p jestem w domu:) no wiec po primo :) dostalem powolanko do reprezentacji szkoly o ile wam juz nie mowilem :) bo nie pamietam kiedy ostatnia notka byla o ile pamietam w piatek ale dobra;p. no wiec mowie.... w poniedzialek czeka mnie ciezki mecz :) no ale trzeba grac :)... z racji takiej jutro musze sobie koreczki kupic :)... zreszta predzej czy pozniej musialem kupic te korki bo nie bronilbym bez korkow :)... no tak jutro rownierz mosze sie umowic na trening jakis maly(2-3 godziny) na MOSiR. no a tak to dzisiaj w lesie bylismy :D:P. z mojego zastepu bylo 10 osob :D:P ponad nawet bo nie liczac mnie i karolka :):P. no cyzli jestem dumny ze swojego zastepu mimo ze jedna osoba ostatnio mnie zacyzna denerwowac ale to mnie jakby bardziej mobilizuje aby go wychowac :). zbiorki teraz beda coraz ciekawsze bo juz mam troche wprawy, no i mniej wiecej wiem co mam do zrobienia i mam coraz wiecej pomyslow...na 2 zbiorki najblizsze mam juz pomysl... a w trakcie tez jeszcze cos powstanie :). w sumie to juz bede konczyl.. musze sie pilnie skontaktowac z moja sekretarka(Anetą) ;/ bo musze jej wiele instrukcji przekazac bo w poniedzialek mnie nie ma a obowiazki prezydenta tez czekaja... no ale coz... pilka nozna... wiec jak ja zlapie to musi mi troche spraw pozalatwiac :). w sumie koncze :)... pozdrawiam wszystkich... pa:* kocham cie Oli :*:)

piątek, 5 października 2007

siemka siemka xD no wiec jak tam dzien minąl... ujdzie w sumie... nie mowiac o tym ze kolega a w zasadzie znajomy bo kolega to zbyt duze okreslenie zginąl w wypadku :(... cos... rzeklbym ze smutno mi z tego powodu... tak wiec ostatnio notki nie pisalem... ciagle probuje zlapac pania dyrektor aby ostalic dyskoteke zeby byla w jak najlepszych godzinach :)... w sumie to juz niedlugo bede konczyl bo nie chce mi sie zbyt dlugiej tej notki pisac... :p w sumie koniec papa:P:D:*

poniedziałek, 1 października 2007

hehhehee... siema siema... no to tak... w sumie nie wiem czy notka dzisiaj bedzie dluga czy krotka :) w kazdym badz razie oby jak najciekawsza :). no wiec po primo... musialem z kosza zrezygnowac;(bo mo koliduje ze zbiorkami zastepu chyba ze przeloze astepu ale watpie wiec rezygnuje z kosza. wczoraj poszlismy z cinkiem na MOSiR... o panie... jak mi sie fajnie bronilo :). bawilismy sie w loterie(karne) na 7 metrowa bramke czyli profesionalnie. no a ze z cinkiem sie zalozylismy ze nie strzeli mi 10 z rzedu no to dawaj. za 8 obronilem a potem szklo co raz lepiej... :) 2 pod rzad itp. innymi slowy jak professional bramkarz... malo tego malo ktory bramkarz umie bronic tak karne :D:P. no dalej... dzisiaj byla zbiorka... bylo w miare :) smiesznie bylo a i ciekawie... no a tak to w szkole w miare. obieclem muzyke na korytarzu to musze ja zrobic... o ile pani dyrektor sie zgodzi :);p. no wiec jutro ide chyba do pani dyrektor :). tak w sumie to dyskoteka niedlugo wiec juz muzyke szukam juz mam wiele dobrych kawalkow :) bo ja z michalem szkolna dyskoteke prowadzimy :):P... w sumie to koniec :P... pozdrawiam pa:P :* kocham cie Oli :*...

czwartek, 27 września 2007

czyżbym powracal do systematycznego pisania notek???? nie wiem to pokaze czas. a tymczasem co ciekawego w wilczym życiu sie dzialo dzisiaj. no wiec przede wszystkim wiadomosc ze wygralem te wybory mimo tego ze sie balem troche i mialem az 60% poparcia... to jest 3 razy wiecej niz dugie miejsce :). byl wielki szal i gratulacje. oczywiscie musze napisac przemowienie na sobote bo swieto szkoly. ledwo wracam do domu to juz zaraz na czuwaja. nie moglem dzisiaj byc na treningu unihoka ale tam jak raz sie nei przejde to nic takeigo i tam ammy 2 razy w tygodniu. na czuwaju(czyli zbiorce) bylo super. niezla zabawa jak zwykle. ale i tak najlepiej bylo na zbiorce rady. ogolem wrocilem o 19.30 :D:P. czyli sie zasiedzielismy:p ale bylo spoczko. wracam do domu no i do ksiazek. mama do mnie ze telefony sie urywaly od duzej rodziny czyli luckiej rodziny. hehe szutka dzwonila z prosba o przelozenie kartkowki z polaka. no to ja dawaj na gg jak zaczelem z pania gadac:) rozmowa sie ukladala. a potem patrze na zegarek punkt 20.20 czyli coz by innego jak nie na TVP1 i na LOST :D:P. moj serial :). no to jedizemy. pisze w przerwach odcinkow wiec notka za ciekawa nie za bardzo:P. o to w sumie pierwszy odcinek ciekawy drugi moze byc przelomowy. koncze papa :*... pozdrawiam kocham cie Oli :):*

środa, 26 września 2007

hehe :) dawno notki nie pisalem :D:p. wiec jednak pisze :). no wiec co tu ciekawego. kampania trwala do wczoraj a dzisiaj bylo glosowanie :). wiem tylko tyle ze michal wie kto wygral. ale ja tam nei bede go cisnal. w konczu nie moze on tego powiedziec. trudno sie dowiem potem :):P. nie wiem jak dlugo bd czekal ale dobra. no wiec kampania byla super. wrecz najlepsza:). bo szczerze mowiac wszystkie pomysly naszej kampani inne sztaby sciagaly wiec coz by to mowiac bylismy najlepsi. malo tego wg mnie jestem najlepsza osoba ktora moglaby prezentowac nasza szkole z tych kandydatów. badzmy szczerzy kto inny z nich moglby dobrze sie zaprazentowac. jeden zapasnik z twarza jakas dziwna. nic dodac nic ujac i on jets moim faworytem. sie go balem i nie wiem czy nei przegralem. jak przegralem to... ahh dobra. a tak poza tym to niezle gnicie ostatnio w szkole jest. Lucek jakos dziwnie glupieje, fifi tez robi niezle gnicie po prostu super :). pierwszoklasistki sie do mnie kleja ale ja to traktuje jako zarty :):P. coz. na wfach teraz ostatnio lekka zmula bo boisko nam robią ze sztuczna nawierzchnia wiec nie mamy jak grac ale juz niedlugo :):P. tak w zasadzie co mam poweidziec. ostatnio jakos dzwnie. mam ze wszystkimi dobry kontakt. jestem w dobrym humorze ale jestem juz zmeczony kampanią. bd musial troche odpoczac ale to sie pomysli :D:P. w sumie juz koniec. koncze pozdrawiam pa:* kocham cie Oli :):P

poniedziałek, 17 września 2007

jak widzicie nie pisze notki co okreslony czas:). robie to w roznych odstepach czasu. jedne sa dlugie, drugie krotkie. jest to spowodowane glownie tym ze nie mam ostatnio za bardzo czasu nawet na gre na kompie. ale daje to mi takze mozliwosc sklaniania was na zagladanie na bloga czesciej. nigdy nie wiadomo kiedy sie pojawi notka. a moze rano, a moze wieczorem. roznie to bywa. a tak coz... no wiec ostatnio zadano mi pytanie czy zrobilem plakaty na kampanie. coz powiedzialbym ze mam to w planie, aczkolwiek mam tyle zaplanowane ze bez plakatów bym wygryzl cala konkurencje wiec plakaty to jest dodatek i to jak znajde czas :). coz dalej. wczoraj sobie rozpalilismy ognisko :D:p. super bylo :) bylo w miare duzawe. jak na nielegalne ognisko :). pare razy bla grozba ze ochroniarz idzie ale sie okazalo ze jednak nie. a ognisko sie palilo dalej. :) coz. co dalej. kampania sie zaczela. ostatnio znaczy sie dzisiaj zostalem z wychowawczynia pogadac po lekcjach. a ona do mnie zebym wyrzucil cos tam i mi dala zapalniczke"zuzyta" i kawalek papieru. a ja widzac iz zapalniczka ma jeszcze resztki gzu podpalilem papierek :D:p. potem normalnie go zgasilem i wyrzucilem do kosza. no moze powiem ze przygasilem :) bo potem wychodzac z sali caly kosz sie dymil czyli innymi slowy prawie sale podjaralem :D:P. dalej potem mialem zbiorke zastepu ktora w 3/4 przebiegala dobrze. potem przyszedl moj brat wogole nie wiem poco i mi wszystko prawie zwalil ;/. no ale bywa i tak mysle ze i tak przyjda jeszcze na zbiorki. wrecz jestem tego pewien bo sie dobrze chyba bawili :). coz... dalej to w sumie nic koncze bo musze papa:* pozdrawiam. kocham cie Oli :*:)

sobota, 15 września 2007

coz... notki dawno nie bylo jak to moj kolega zaznaczyl wiec sie zmotywowalem znalazlem czas i pisze ta oto notke. no wiec tak. notki chyba od 11 nie bylo o ile odbrze pamietam. wczoraj mnie zglosili koledzy na kandydata na prezydenta wiec jestem kandydatem. kampanie przygotuje ze mucha nie siada. musi byc super. juz zreszta mam ambitne plany... a zaczelo sie wszystko tak ze mamie powiedzialem ze mozna zostac w tym roku prezydentem od sredniej 4.0 no to mama do mnie. idz na tego prezydenta. a ja na to nie wiem. jeszce mam czas. no to po lekcjach poszedlem do wychowawczyni. i zaczelismy gadac. a ona na to ze wielu nauczycieli mnie widzi w tej roli zebym kandydowal bo sie nadaje. no to idac na ostatnia lekcje w tym dniu - matme spotkalem paczke Kiler, Lukasz, Borek, Pryma (pozdrawiam 4). i im troche wspomnialem a oni odrazu w szal. zglosili mnie. juz wielka rzecz sie stala ze kandyduje. nie wiem o co im chodzi. to nic wielkiego. wielka to bd kampania :). mam nawet pare patentow nie robionych w tej szkole chyba :) przynajmniej ja tego nie pamietam :). a tak to wczorj palilismy soie ognisko. zajesuper bylo. ale ktos puscil niesprawdzoną informacje(jak ja tego neinawidze) ze psy sie zblizaja noto dawaj gasic. ale w sumie przypalu by nie bylo a po drugie nikt nie szedl. ;/ w sumie mowiac. szkoda ze Michal(pozdrawiam) nie kandyduje. noa le probowalem chociarz go przekonac zeby sprobowal. tak wiec chcialbym prosic o wasze glosy. w sumie koncze. pozdrawiam kocham cie Oli :*

wtorek, 11 września 2007

heh... zacznijmy od tego ze przepraszam ze nie bylo wczoraj notki. ale rok skzolny teraz moze sie tak zdarzac... z wczoraj wam nie przedstawie zadnych ciekawych spraw bo nic takiego nie bylo. a dzisiaj odbyl sie nabór. zajesuper byl przygotowany dzieki Miloszowi(pozdrawiam) no i Kamila(pozdrawiam) ogolem mysle ze przyjdize duzo osob. ponad to musze juz zaczac przygotowywac pierwsza zbiorke zastepu na ktorej musi byc super. najprawdopodobniej zbiorki zastepu bd mial we srody tak wiec bo ponieważ. dzisiaj bylem sobie na traningu wlukniarza. bylo hmm... w miare. mimo ze byl trening strzelecki przynajmniej mialem co robic bo ja bramkarz. ale jak na mnie slabo bronilem mimo ze bronilem hmm... mniej wiecej tak jak reszta bramkarzy, czyli wszyscy bronili dobrze. ale ogolem oceniam cwoj wystep dzisiaj na 4/10 , no ale trzeba wziasc pod uwage ze mialem 4 miesiace powrotu do zdrowia po kontuzji. troche ryzykownie gralem bo w 2 sytuacjach nie za dobrze wszedlem pod nogi po pilke i tak jakos prawie ze zwalilem cale 4 miesiace powrotu do zdrowia ale miejmy nadzieje ze bd dobrze :). coz. potem wcorilem do domu i odrobilem lekcje. dzisiaj nic ciekawego w sumie nie robilismy. a i trzymac kciuki zeby barca wygrala 2:0 z Tarragoną bo wtedy zdobede pkt w lidze typerow :D:p. a to dla mnie wazne. postanowilem sie wziasc z anauke juz bo teraz juz nie bede zrywany ze szkoly na nabory albo cos w tym stylu:). nie mowie ze z harcerstwem mneij czasu bo wrecz przeciwnie. teraz bede sie przykladal bo musze dzieci ze swojego zastepu wychowac :). w sumie koncze. pozdrawiam... kocham cie Oli:*:)

niedziela, 9 września 2007

hehe przemyslenia. po primo najwazniejsze. jest nowa ranga ponad przyjacielem. jeszcze nazwy nie ma no ale z czasem dojdzie. 2 osoby zdazyly awansowac dzieki moim przemysleniom. nie bede zdradzal. one sie dowiedza o tym juz niedlugo moze jutro moze potem. jak najszybciej :). dzisiaj notka bedize krotka w miare bo co tu gadac skoro na podwórku nie bylem oprocz sklepu. nic sie nie dzialo. sie nudzilem. bylem zdesperowany do tego stopnia ze siegnelem po klocki LEGO :D:p. dawno sie nimi nie bawilem :D:P. pogoda byla zwalona wiec i w noge nie bylo sposobnosci pograc. ;/ jeju jaki dzien zwalony. woogle nic do roboty nie bylo. z nikim sie nie spotkalem. nic nie zalatwilem. w pilke jak juz mowilem nie pogralem nawet troszke. nawet nie dotknalem. wiec innymi slowy dizen stracony. ale to nie znaczy ze dzien bez pilki kompletnie bo siegnelem po starego niezawodnego CMa 03/04 znaczy sie dla neiwtajemniczonych symulator managera klubu pilkarskiego. przynajmniej poogladalem jak moi podopieczni graja. :). ogolem to koncze bo nie ma co pisac. pozdrawiam papa... kocham cie Oli :*
wczorajszy dzien - zero przemyslen, bo za malo czasu. notka dopiero dzisiaj bo wczoraj zapomnialem napisac po tym jak Polska zremisowala w ostatnich minutach z Portugalią 2:2 :) . na ich stadionie(Da Luz) to jest calkiem dobrze. no wiec tak. o 12 mialem zbiórke rady. omówilismy pare spraw. miedzy innymi nabór nastepny czyli wtorkowy, poniedzialkową zbiórke, i czwartkową zbiórke. musimy duzo wziasc sie do roboty. duzo przed nami. duzo przemyslec, przygotowac. itp. no potem posprzatalismy w harcowce :). bylo smiesznie:). po zbiorce wracajac spadlismy sobie na swieto chleba(bo chyba to bylo to:P). duzo zarcia i mozna sie najesc niezle :D:). wrocilem do domu i tam sie nudzilem. okolo 18-19 wyszedlem na dwór. zaszedlem po Przemka i Bartka(pozdrawiam). usiedlismy na lawce. potem przeszlismy sie do gustu i doszedl Pryma(pozdrawiam). tka siedzielismy we 3 na laweczkach przed blokiem. no a ze kajtek wie ze zawsze ktos tam siedzi to doszedl. sobie posmialismy sie pogadalismy. normalnie jak to towarzystwo z naszego terenu :D:p. doszedl Rafalek, Krzysiek, Michal L.(pozdrawiam 3) i sobie gadalismy itp. chyba Rafalek i Krzysiek zapisuja sie do naszej druzynki :D:P. fajnie :). potem bylo troche zamulasto wiec po ciemku zagralismy w 5 podan. za duzo tlumaczenia zasad wiec jak kogos to interesuje to pisac na gg. moj numer w profilu po lewej. sie zebralismy na ognisko. a ze pod moim domem prawie to sie palilo i bylo cholernie male to mi sie nie chcialo tam stac. i poszedlem do domu. zreszta mecz sie zblizal wiec musialem. i zaczelo sie. najpierw wygrywalismy 1:0 i tak do przerwy. a wiedzialem ze w pierwszej polowie strzela gola bo bramka w powietrzu wisiala. w 40 minucie powiedzialem do brata patrz zaraz padnie bramka. no i stalo sie gol. wielka rados. no i koniec pierwszej polowy. potem w drugiej czesci meczu dwukrotnie pokonali broniącego dostepu do naszej bramki Artura Boruca. no ale szczescie potrwalo do okolo 85 minuty bo Krzynio nasz wielki strzelil z 30 metrów w slupek po czym pilka sie odbila w bramkarza i od bramkarza wpadla do bramki. wynik pozostal do ostatniego gwizdka sedziego :). koniec:P. w sumie spadam papa:P pozdrawiam kocham cie Oli:*:)

piątek, 7 września 2007

hehe... super dzien :). normalnei pobudka 6.50 przed budzikiem wstalem wiec zalapalem rytm:). potme sniadanko spokojnie i o 8.30 zakladac mundur:). bo dzisiaj na Marsz Żywej Pamięci. bylo hmm... interesująco. o 9 to sie zaczynalo a wrocilimsy o 13 czyli trwalo 4 godziny:) 4 godziny ze sztandarem :D:P. super. a jakie dziewczyny fajne byly :D:P. nie zebym cos zamierzal ale czasami fajnie tak popatrzec :P. wiec wiesz Oli ze cie kocham :* . potem o 13 wrocic do domku i zmula. o 17 wyszedlem na dwor zeby pograc w pilke. bo spalem do tej pory taki padniety bylem po tym Marszu. ale jaka satysfakcja:D:P. no i popykalismy sobie do 19.30 mniej wiecej potem wrocilismy przed blok. zaczelismy gadac. i gnic troche po chamsku z Krzyska Pucilowskiego. potem wyszedl jego ojciec i zaczal nas opierdzielac. wogole bym wtedy jeszcze konflikt. ale super chlop sie okazal i opowiadal nam potem jak to bylo jak byl mlody jakie przypaly. musialbym wam to opowiedziec jakie przypaly bo inaczej sie nie da. w kazdym badz razie jutro wieczorkeim robimy ognisko "przed bokiem" :). wrocilem do domu o 23. czyli niedawno a w zasadzie 23.15:). super bylo. az zal wracac. zajumalismy 2 lawki z przed innego bloku na ognisko zeby miec gdzie siedziec bo nam kiedys tez zawalili i teraz mamy miejscowke i jeszce bedzie miejsce na ognisko:). i mamy nowe zasady podwórkowe. idizemy sie lac to wszyscy, idizemy robic przypal to wszyscy, nie sprzedajemy niezalezeni od tego jak kogos nielubimy. :) wogole to nie wszystko musialbym tez opowiedizec. grupa "przed blokiem" trzyma sie razem i na naszym podwórku nie ma miejsca dla jakichs oszolomów. niech nie mysla sobie niczego:) jak ktos wpadnie i bedzie sie rzadzic to w pale walimy;/. w sumie koncze pozdrawiam... Bartek, Przemek i brat(pozdrawiam 3) fajnie sie gadalo. pozdrawiam... kocham cie Oli:*

czwartek, 6 września 2007

hehe... niedlugo serial wiec bede szybko pisal i mozliwe ze bede wstawial literowki za co przepraszam :). no wiec tak normalnie do szkoly. tylko przed WFem mielismy 4 lekcje a mi sie czekac nie chcialo. no ale co poradzic trzeba. przezylem jakos. pogralismy sobie z noge na trawie... wrr jak ja tam grac nie lubie ;/. no potem 2 lekcje w tym pierwsza biolosia z nowa baba. w maire ujdzie. widze ze moze byc dobrze. potem do domu. i na dwor wyszedlem. bylo w miare spoczko. potem sobie pozbieralismy kasztanki:D:D:P. teraz gadam z Oli(pozdrawiam) no ale powracam. pozbieralismy kasztanki. i pozucalismy po scianie. chcielismy sie wbic na dach ale ciezko bylo wiec zkapitulowalismy. teraz w sumie siedze tutaj i posize wam to. moje przemyslenia. ze nie zerwe z moją dziewczyną. ze jezeli ona bedize miala dosc to zerwie. bo ja z nią zamierzam byc dluuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuugo :). w sumie koncze bo serial leci LOST :D:P. pozdrawiam pa:*... kocham cie Oli:*

środa, 5 września 2007

heh... a wiec tak. wstalem normalnie. poszlismy zrobic nabór. ogolnie wyszlo. chociarz dziewczyny w PG 2 zwalily bo nic nie oglosily. na lekcjach jak zwykle troche smiania sie itp. super bylo oczywiscie. Pryma(pozdrawiam) rozlal smierdzaca bombe na podlodze w sali chomicz i przez 10-15 minut walilo zgnilym jajem o lol jaki smród. potem jakos bylo tak ze zmula i zmula az w koncu Bartek(pozdrawiam) zagadal zeby wyjsc pograc w noge. no wiec wyszedlem, doszedl brat(pozdrawiam) tam cala ekipa i zagralismy mecza, a ze ja troche poobijany jeszce to gralem w polu. nieskromnie powiem ze robilem wiekszosc jak chcialem. potem doszedl Przemek(pozdrawiam) i gralismy dalej. sie porozchodzili i gralismy 2 na 2 :P. wiem ze na takie duze boisko nie ma sensu ale jednak. troche pogralismy i sie zebralismy. "przed blokiem" jeszcze posiedzielismy i pogadalismy z przemkiem. a potem sie zebralismy do domu. zadzwonilem do Milka(pozdrawiam) zeby zalatwic sprawe ze sztandarem. no i idziemy normalnie ze sztandarem jako reprezentacja 4 na jakims tam marszu w piatek na lekcjach. zreszta wszystkie 3 klasy ida wiec to zaden wyczyn tylko ze ja ide z harcerstwem i nie jestem podporzdkowany nauczycielom. no i tak sobie cos przekasilem i wszedlem potem na kompa. siedze tutaj i pisze. dzisiaj nie za wiele pomyslalem wiec przemyslen zadnych nie mam :). wiec nic wiecej wam nie napisze jak to ze podrawiam i kocham Oli :*... papa :*:)

wtorek, 4 września 2007

coz... nastepna notka. bedize krotka bo eni mam za bardzo czasu. no wie tak jutro nabor. dzisiaj wstalem normalnei. niemralny dizen skzoly tego smego. bylismy na gofrach sobie z wycha(pozdrawiam). potem ze szkoly wrocilismy i w noge dziarzyc. troche pogralismy. wrocilem do domu i poszedlem z Kamilem(pozdrawiam) wydrukowac ulotki na nabór. potem musialem je porozcinac ale jakos tak wyszlo ze nie za bardzo rowno. ale ujdzie :) no i siedze tutaj i psize. przredtem poszedlem jeszce z Kamilem pochodzic po osce :). koncze... papa:* pozdrawiam. kocham cie Oli:*

poniedziałek, 3 września 2007

wydarzenie dnia... prawie smierc :D:);p. nikt nei widzial tego tak powaznie bo nie lubie zwracac na swoje wypadki uwagi bo to u mnie czeste zwlaszcza na bramce. zresztą dojde. no wiec pobudka normalnie 7.00. potem na rozpoczecie roku. a w zasadzie na msze ale poszlismy do hortexu bo zmula byla. potem rozpoczecie tego smego. jak zwykle gnicie :). potem pod skozla sie umówilismy na gre na boisko szkolne. z poczatku dobrze mi sie bronilo ale potem jakos stracilem vene, badz wplynela na to moje niebezpieczne ladowanie na glebie ;/. potem podczas meczu wydarzylo sie cos nieoczekiwanego... otoz prawie zabil mnie moj wlasny brat(pozdrawiam). a bylo to tak...ze ja stalem na bramce, i gralismy mecza...i moj brat niezly snajper ostro zawalil mi z wolejaa, ze bylo sam na sam to prosto we mnie bo taki moje zxadanie zeby zaslonic bramke,a ze dostalem w splot to nie moglem oddychac, uderzenie bylo tak potezne ze nic z poczatku nie bylo, ale po chwili jak zlapalem pilke to powalilo mnie na glebe, wyrzucilem pilke na rozny, i nie moglem przez 30 sek okolo zlapac powietrza juz mialem mdlec kiedy jakis lekki oddech moglem zrobic... ;/ innym slowy 3 sekundy i trzeba by bylo mnie ratowac ;/. noa ale taki zawód coz poradzic. kazdy kto to widzial moze mowic co chce ale to ja nie moglem zlapac tego walnego dechu i czulem zawrot w glowie ze prawie zemdlalem ;/. coz... potem poszedlem do domu. tego smego komputer itp. wyszedlem z mama na miasto. zjedlismy cos, pokupywalismy "wyprawke" :D:P i bylo w miare. mama nic nie wie o tym incydencie na boisku wiec cicho. potem do domu. i na chwile do Kamila(pozdrawiam) w sprawie naboru i sie przygotowujemy... potem cos... koniec dnia... siedze tutaj i wam to pisze :)... koncze... pozdrawiam... kocham cie Oli :*

niedziela, 2 września 2007

heh czuwka :P... tak straszne wiem jutro dzien szkoly pierwszy zreszta... niczym koszmar senny. no ale coz... no wiec tak. wstalem normalnie. mialem ustawione zeby mi 3 dni przed przypomnialo o tym ze Kaska(pozdrawiam) ma urki ale zapomnialem o tym ze to 3 dni przed i wyslalem zyczenia a potem przypomnialem sobie o tym no ale juz poszlo. potem w domku siedzialem normalnie sniadanko. w zasadzie neinormalnie bo wczesniej zjadlem niz reszta. ;p no potem o 15 na zbiórke ady druzyny. jak zwykle smiesznie bylo. duzo spraw uzgodnionych. miedzy innymi to ze bedzie nabór we srode. jeju moja mama(pozdrawiam) odrazu czemu z lekcji mam sie urywac innymi slowy skurzac zaczynala. nie wiem czy ja przekonam. oby tak, w razie czego druzynowy mi napisze usprawiedliwienie. no ale jeju jaka moja mama wredna. kurna az mnie wkurzac zaczyna. ale nie popelniajcie tego bloedu co ja. doceniajcie poki macie bo cos czuje ze zle jest ostatnio krazy jakas plaga wypadków po znajomych mojej mamy i dziwna rozmowe z nią mialem na temat przyszlosci. no zaczynam sie bac no ale. potem do domu i juz mialem umowione spotkanie ale ze nie chcialem wkurac lekko mowiac mamy odwolalem je. zreszta nie mialem go umowionego tylko tak wypadlo. bo ja z reguly nie odwoluje spotkan. no i tak siedzialem w domu i zmienialem sie z bratem przy kompie. potem troche zmuly. no i z Paulina(pozdrawiam) omawiam szczegoly naboru. musimy sie przylozyc bo to nabor takze do mojego zastepu. musze sie dobrze przylozyc bo to moj pierwszy zastep:P znaczy sie pierwszy w sensie ze dopiero poczatkujacy. no ale patrze na to optymistycznie. jednoczesnie mniej czasu na kompa w roku szkolnym bedzie bo musze sie uczyc zaczac i to tak porzadnie. wiec innymi slowy juz nie bede tak czesto na gg... ogolem koncze pozdrawiam... kocham cie Oli:*

sobota, 1 września 2007

no wiec tak... 50 notka. dla mnie to nic nie znaczy. troche zly bo jestem poobijany, mam lekka kontuzje. no ale na sezon bd gotowy:). na szczycie formy:). no wiec tak pobudka normalnie. potem zmula zmula. sniadanko itp. no potem okolo 12 czy tam ktorej nie patrzylem na zagarek kajtek do mnie czy ide sie spotkac z Oli, Magdą i Kasią(pozdrawiam wszystkie 3) no jakze moglbym z Oli nie chcec sie spotkac. kocham cie:*. no potme deszczyk, powrót do domu. i na Baldur's Gate taka gra:P. na gg i Michal (pozdrawiam) do mnie czy ide na mecz mlodej eksraklasy. a ze nie mialem nic do roboty wiec poszedlem. byl to moj 2 mecz w zyciu(bo nie lubie chodzic na mecze jagi) 2 z zaglebiem i 2 przegrany;/ czyli wniosek: nie chodzic na mecze bo przegrywają. co dalej. zaszedl Pryma, Kuba i Kamil(pozdrawiam 3) i poszlismy na dwór. ogolem potem na Pokemona i tam zagralismy meczyka. kulawo gralem jak to ze zwalona nogą. no ale gralem. potem do domu i siedze tutaj. nie za dluga ta notka bo musze spadac i o taki skrót. przepraszam :* pozdrawiam... pa;* kocham cie Oli :*

piątek, 31 sierpnia 2007

no wiec tak... dzien zajesuper. a w zasadzie po mojej ocenie fajny. wstalem nieregulaminowo o 9.00 nie chcialo mi sie isc do gimnazjum po te papierkowe roboty wiec nie poszedlem. kiedy indziej sie przejde. potem sniadanko i te sprawy. i o 12 na boisko. wiem pisalem w tamtej notce ze mam kontuzje. nadal ja mam ale dizeki dobremu rogrzaniu, zamilowaniu i poswieceniu bronilem dzisiaj hmm... jak na mnie slabo ale jak na bramkarza przecietnie. jak widzicie bardzo siebie cenie w tej sprawie. no ale potem znowu mnie bolalo. no wrocilem do domu bo gralismy wogole w mrzawce najpierw ale potem sie rozpadalo to juz tak sobie tylko kopalismy. w koncu sie wylamywali ludzie i poodchodzili do domu. zrobilismy lekkie przygotowania do sezonu bramksrskie. no i tak potem wracam do domu. okolo 17.40 przyjezdza Michal(pozdrawiam). sobie gadamy ale potem musial na 18.00 jechac na wegierki na cos tam. nie pamietam nazwy. no przyszli Kamil, Kuba i Pryma(pozdrawiam cala 3). i pochodzilismy sobie potem poszlismy na Planty gdzie byla jazda ze Stasiem. o tym moge opowiedziec jak by sie bylo na realu. powiem tylko tyle ze zrobilem rzecz na którą odwarzylby sie tylko taki glupi wilk jak ja :). koledzy mi nie wierzyli i wygralem 3 zl :). no ale kto mnie zna to wie ze dla mnei nei ma rzeczy niemozliwych:). potem poszlismy do domow. bylo okolo 19.40. o 20.10 na chowanego sie umówilismy. byla cala smietanka towarzyska(ja kamil, Kajtek Bartek, Przemek, mlodzierz) (pozdrawiam wszystkich) :). ogolem nikt mnie nei zaklepal. ale ze nie bylem rozgrzany i mialem lekka kontuzje to tylko pogorszylem sprawe i teraz prawie ze ledwo chodze. no ale tam sie gralo. nie patrzylem na to chociarz biegalem na jednej nodze:). potem do domku i jestem:). pisze wam ten oto tekst. ogolem musze konczyc bo brat chce wiec mykam... pozdrawiam :* kocham cie Oli :):*

czwartek, 30 sierpnia 2007

coz... siedze jem i psize notke. zaraz musze spadac bo brat chce wejsc. no ale notke napisze. no wiec tak regulaminowe 8 godzin przespane mimo ze wstalem o 9.00 na 10 na gre w noge umówiony. no a jeszcze pobiegac i do szkoly sie przejsc po papiery o ubezpieczenie. no wiec poloczylem to i przebieglem sie do skzoly i z powrotem po te papiery. no potem jak mowilem na 10.00 poszedlem grac w noge. bronilem jak nigdy. forma, pierwsza klasa. interwencje godne ligi mistrzów. no poprostu gdyby nie ja to bysmy przegrali ten mecz. a wygralismy. 2 interwencje zapadly mi w pamiec. karnego wyjąlem, jedyny w tym meczu. obroniony :D:P. no coz... ale jak to moja kolezanka powiedziala zawsze znajda sie lepsi :). zresztą pozdrawiam ją Madzia. :) tak. pogralismy 4 godzinki. wyszedlem poobijany jak to bramkarz, 2 kontuzje, no i zmeczony jak kon po westernie. potem do domu. i w baldurs gate. potem zaszli Pryma z Kubą(pozdrawiam obu). byla ostra zabawa jak to keidys dawniej. normalnie kulturalnie. xD:D:P. pogralismy sobie w noge. troche ledwo chodzilem. ale wygralismy z Kamilem(pozdrawiam). potem bylem umówiony z Pauliną i Kamilą(pozdrawiam) pod lodowiskiem. mielismy pewną sprawe do rozwiklania. i pracujemy nad tym. ogolem potem troche pogadalismy tego smego. jak zawsze fajnie. i jakos pomyslalem sobie ze w koncu musze sie spotkać z moją Oli(pozdrawiam). bo sie ztesknilem. no a tak troche Paulina mnie przestraszyla ale ja ogolem smierci sie nei boje. a musze juz konczyc... pozdrawiam... pa:* kocham cie Oli :) Paulina bd dobrze bo sprawy z moich rekach :D:P

środa, 29 sierpnia 2007

tak... dzien pelen wrazen. przemyslenia: zycie szybko mija, w przyszlosci jednostka specjalna(SWAT) ewentualnie pilkarz. no wiec tka pobudka normalnie tego wam opisywac nie bede. do 11.30 czekalem bo myslalem ze wpadną pewne osoby ktore sie nie zjawily. wiec potem na kompa. zadzwonil do mnie Cinek(pozdrawiam) czy z nim sie przejde do Ery. nie lubie tej sieci zresztą tak jak Orange ale dobra. wchodzimy. a tam kolejka jak huk. no ale jak to czworkowicze znalezlismy sposob zeby sie dostac szybciej. doszlismy do punktu. nasza kolej. tam gadamy tego smego. a facet czy komorke zastepcza(bo cinkowi koma sie spsowala). Cinek na to ze tak. no a facet do niego: poprosze dowód. wiedizal ze niepelnoletni i ze nie ma. Cinek na to ze nie ma. a on z perfidią ze myslalem ze mu przyloze. "no to komórki zastepczej nie będzie". wyszlismy i wcorilismy do domu pogadując sobie. :) potem pomyslalem zeby pojsc sobie pograc w noge. wzielem Przemka, Bartka(pozdrawiam obu) i zaszlismy po Cinka. popyalismy sobie ze 2 godzinki. potem wrocilismy "przed blok" i tam sobie posiedizelismy i pogadalismy jeszcze na miejscówce i sie rozeszlismy umawiajac zebysmy potem wyszli. okolo19.30 zachodzi po mnie Kamil(pozdrawiam). wyszlismy na dwór i przejechalismy sie rowerkami okolo 20 do parku. potem wrocilimsy i zaszlismy po Bartka i Przemka. poszlismy na oske troche sie posmiac itp. bylo w miare. doszedl moj brat(pozdrawiam) i pobawilismy sie dalej :). potem Kamil odszedl do domu. no i pomyslalismy zeby pojsc "przed blok" tam spokalimy maloletnią grupe i zaczelismy grac w chowanego(ach te zabawy). nieskromnie powiem ze nie znalezli mnie ani razu. nieraz przechodzili wrecz nademną. ale ani razu mnie eni znalezli. raz tylko dzieciak mi zabiegl droge a szybki byl to nie chcialem go staranowac todalme mu mnie zaklepac. bo on byl ze 2 razy lzejszy i do mostka mi siegal wiec by nic z niego nei zostalo. no potem spotkalismy Czareckiego(pozdrawiam) ktory wrocil z Wloch. niestety jutro wyjezdzal. pogadalimsy posmialismy se ale w tutym znowu wroci. no i tak minąl dizen :). koniec. pozdrawiam :*... Kocham Oli :*

wtorek, 28 sierpnia 2007

powiedzmy ze mysle... ale jestem. :) dzisiejsze przemyslenia ;> ze troche sie wacham czy ryzykowac juz gre od samego poczatku sezonu. no ale dobra sie jeszcze zobaczy. niedlugo serial wiec tak bo poniewaz. nie wplynie to na jakosc oraz dlugosc notki. to co mam napisac napisze :). no wiec normalnie pobudka itp. no i na 11 jestem umówiony. tylko ze leze w lozku. a mama do nas ze musimy porobic pozadki. wiec spotkanie jest przelozone na 11.00 na jutro. wiec jestem juz zajety na ta godzine i date :P. tak. potem poszedlem z bratem i Karolkiem(pozdrawiam obu) do sklepu, potem pod gimnajzum. no i tak zamierzalismy isc do sklepu sportowego. no i wzielismy jeszce Pawelka(pozdrawiam) i poszlismy. ale duzo tam tych sportowych rzeczy bylo. musze poprosic o dofinansowanie od kogos... typu babcia, mama dziadek i pojsc zakupic sprzetu troche :):P. tak. niedlugo ro szkolny a ja nie moge sie doczekac Centralii. nie wiem czy wogole one tego roku sa... ale oby :). no i tak potem w domu znowu siedzialem. a w koncu poszlismy popykac w galencie(czyt. pograc w pilke) i tak sobie gralismy. potem sie z bratem poklucilem. wrocilem do domu i sie nduzilem na kompie. koncze sezon w CM 03/04 i taka zmula ze zal.pl. w koncu dzwoni po mnie Kamil(pozdrawiam) i poszlismy po Cinka(pozdrawiam) i Kamilka(pozdrawiam) i poszlismy grac wznowu w noge :). popykalismy troche i zagralismy w kwadrata. najpierw przegrywalem i mialem najmniej, ale potem wykosilem reszte i z florestem zagralem w finale. minimalnie przegralem mimo ze mial miazdzaca przewage no ale tkai jest sport. no i tak sie skonczyl dizen ze gralismy w jedno podanie i prawie mnie na bramce zabili:P. no i w sumie koniec. ide serial ogladac... pozdrawiam papa:*... kocham cie Oli :):*

poniedziałek, 27 sierpnia 2007

mysle wiec jestem :D:):P... wiec tak. dzisiejszy dizen na przemysleniach za bardzo nie minąl. no poza tym ze myslalem o Oli :):P. nie mam konta waznego wiec nie za bardzo odpisuje na smsy itp... wiec sorki nie to ze jestem jakis niemilo nastawiony tylko tka wyszlo sorki. no wiec pobudka tradycyjnie 7.30 powoli sie przestawiam na 7.00. no i oczywiscie sniadanko itp. znowu na kompa i tam oczywiscie prawie ze nuda bo chyba z nikim nie gadalem. oczywiscie zawiedzony po tym ze Barca 0 : 0 Rancing wiec nei za bardzo dzien rozpoczety. wyszedlem wiec na dwro pograc w noge troche ale jakos tez nie szla gra. o dziwo mimo ze wszystko bylo dobrze cos sie dzieje z moim kolanem nie wiem czy to normalne czy to zly znak ale mam nadzieje ze dobry. potem przeplatalo sie komputer z pilką nożną... spotkalem sie z Kamilem(pozdrawiam) pogadalismy o roznych meskich sprawach. pochodzilismy po miescie itp. potem -> wchodze na gg a tam Przemek(pozdrawiam) do mnie czy wyjde. noto ja ze tak. no i wychodze. posiedzielismy pochodzilismy po sklepach bo szukal cos do kupienia. zucilem pomysl zebysmy poszli pod 2... a on na to ze co ja chce wpier**l dostac i zwylismy obaj (sorki za rugniecie ale to zgodne z prawdą). no ale poszlismy. tylko okrezna drogą. i gnicia bylo od groma. potem patrzymy a pod szkola jakies dresy ida. nie nasze osiedle, jest nas tylko 2 a ich co najmniej 7 jak nie 10. wiec jednoznacznie postanowilismy odpuscic. poszlismy do sklepu a potem znowu "przed blok". tam oczywiscie pognilismy. przyszla Agnieszka(pozdrawiam) i pogadalismy. motyw tej rozmowy to byl jezyk ktorego ona zauwazyla. ona do nas czy chcemy jezyka a my jednoznacznie ze tak. a ona na to idzcie sobie wezcie. a my zeby przyszla. ale sobie poszla. oczywiscie to bylo dla gnicia. potem tyle z innego wycia bylo ze najlepszy wieczorek az sie zrobil. pogadalismy o meskich sprawach i tego smego o dziewczynach:P. no i skonczylo sie przyszedlem do domu i wszedlem na kompa i jestem :).

niedziela, 26 sierpnia 2007

przepraszam to blad mój to jest dopiero 44 notka :) o panie boska liczba a wogole jak dojdziemy do 4444 notki to dopiero bedzie notka to juz wtedy bede mial 27 lat :) o ile jeszcze bede mial tego bloga :):P tak a wiec dzisiejsze przemyslenia... powracam do formy bo zaczelem bronic i ze starszymi pogrywam sobie jako golkiper :D:P. tak to chetnie mi sie broni i sie przykladam, zaczne chodizc na treningi wlukniarza od wrzesnia... a dzien tak sie zaczal i ksonczyl... pobudka pozno bo o 8.00 potem robotki w domu sniadanko itp :D:P. no i pograc na kompie. ale ze nie bylo co robic to poszedlem w noge pograc. malo kto byl wiec troche sam sobie popykalem i poszedlem do domu. o 12 poszlismy z kolegami do parku. porobilismy fotek troche sie posmialismy itp... ogolem moze byc, fajnie :P potem wrocilem obiad itp... i znowu na boisko... znowu nuda to do domu. zaczelem grac w CMa na kompie. potem znowu na boisko i meczyk zagralismy ze starszymi :)... fajnie bylo... ale o 18 musialem mykac bo bylem z kolezanką umówiony... przyszla z drugą kolezanką :) fajną zresztą(i pozdrawiam obie :)). no i tak posiedzielismy zrobilismy sobie fotki ktore potem wstawie zresztą na fotke.pl... i tak sie rozeszlismy... i uknulismy szatanski plan:P ale to juz nasza sprawa i nie moge mowic dla dobra sprawy... potem mzoe zdradze:P. no i tak sie wrocilem do domu i mialem awanture ze klucze zguibilem ale potem sie znalazly... no i tak siedze tutaj i wam pisze ten oto tekst :D:P. ogolem koncze papa:*:P... pozdrawiam :)

sobota, 25 sierpnia 2007

jubileuszowa notka juz jutro :D:)... przynajmniej dla mnie bo bedzie to 44 notka na tym blogu, a dla mnie to swieta liczba. no i tak dzisiejsze przemyslenia 1. oczywiscie jak juz moze pisalem ze bede chcial uczyc sie gry na gitarze:D:D:P niewiem jak mi bedzie wychodzilo ale warto spróbowac:P. 2. postanowilem spróbowac zrobic karte strzelecką... w koncu do jednostek specjalnych mi sie przyda. :)... dobra dizen w jakims skrócie... wstalem oczywiscie 7.00 przelezalem sobie troche i pobudka. oczywiscie zalatany dzien od rana, ale jakos nie mialem umówionych spotkań. no i tak pogralem duzo w noge, troche mnie cos kulo w nodze, no i w glowie mam jeszce skutki ostatniego bramkarzobójstwa cos mnie boli w srodku bd musial cos powiedziec mamie. no i tak... potem robotki w domu znowu w gale wnodu do domu i znowu w gale... ale teraz juz elegancki mecyzk zagralismy... nieskromnie mowiac bronilem wzorowo. pewne super interwencje, parady itp. no i oczywiscie wygrana... potem znowu na gg.. i siedze tutaj. ogolem z 2 osobami gadalem na gg... i super mi sie gadalo pozdrawiam Madzie i Anie :):P. ogolem byl spoczko dizen dzisiaj krotka notka bo ogladam film:P po rz 4 ;D:) znaczy sie 5 bo 4 rzy juz ogladalem to juz 5 :):P. pozdrawiam pa:P

piątek, 24 sierpnia 2007

tak kolejna nodna notka:P znaczy sie nudna jak dla kogo mi jest fajnie pisac a to juz nie moja wina jak ktos czytac nie che ten nie musi nie jest to zaden przymus. no wiec tak pobudka 7.00. potem budzik o 7.30 no i zaczynamy dizen. bo lezalem w luzeczku sobie tak do budzika;p przypomnialem sobie 11 pierwsze spotkanie no wchodze na gg a cinek do mnei czy bym pogral w noge o 10 no to ja ze tak ale do 11 tylko . no to do 10 musze sie troche przygotowac. poszedlem sobie pobiegac. przebieglem sobie z 4 km cos takiego. ogolem fajnie tylko bez muzyki i jakos samemu to nudno. no ale moze byc. potem jak mowilem juz wyzej gralem w noge od 10.00 dostalem od Lucka(pozdrawiam)head shota z okolo 2 metrow moze nawet blizej cos takiego nie wiecej niz 2 metry. przez 2 minuty mnie glowa bolala ale to wliczone w zawod i takie ryzyko prawda potme jeszcze 2 razy dostalem a ten drugi to juz byl grozny bo az mna na ziemie zucilo i przez 30 sekund sie nei podnosilem. myslalem ze nos sobie polamalem. dziwilem sie ze krew mi z nosa nie leciala. i to znowu z akiej odleglosci. tylko ze od Pici(pozdrawiam)a niektorzy wiedza jakie on ma strzaly mocne;/ no ale coz... taki zawod. potem spotkanie z Aneta i Michalem(pozdrawiam oboje). no ale jakos slabo sie krecilo. potem doszla niespodziewanie Szutka i Troja(pozdrawiam) no i jakos luzniej juz bylo. do godiznki tak okoo 13 sobie posiedzielismy i sie rozstalismy. potem przyjechala ciocia z wójkiem(pozdrawiam :D:P) no i posiedzielismy sobie potem pojechalismy sobie do miasta itp. wrocilismy i wyszedlem na dwór. z Michalem. popykalismy sobie w gale. no a Paulina miala mi plytke ze zdjeciami dostarczyc wiec puscila sygnal i poszlismy tam Michal poznal ją i Kamile(pozdrawiam obie). no i tak odprowadzilismy na przystanek. bylo fajnie i ogolem krotko no ale tylko zdjecia miala dostarczyc. potem sie rozstalismy i siedze w domu nie mam sily na wchodzenie na gg tylko pisze ta notke :) ale milo mi ja pisac jak widzicie sie rozpisalem :):P. musze odswierzyc kontakty na innych blogach. ide ogladac spowrotem film. koniec :D:P Fin pozdrawiam pa... :* kocham cie Oli :*:)

czwartek, 23 sierpnia 2007

no to dzien pelen wrazen ale jezeli notka bdzie beznadziejna jak zwykle to przepraszam ale rozkojarzaj mnie pewne osoby na gg:P... no wiec... zacyznamy pobudka 7.00 :). normalnie rozpoczety dzien. postanowilem sobie pospie jeszcze godzinke. ale jakos zasnac nie moglem juz. potem szybko ogarnac pokoj zeby byl chociarz troche sterylny. no potem na kompa ale juz na 11 spotkanko umówione... no to wychodzimy. nie moge pisac co bylo bo za to musialbym oddac zycie albo cos takiego :P potem poszedlem do domu 30 minut i kolejne spotkanie podczas ktorego doszlo do nieplanowanego 2 spotkania... mianowicie kiedy mialem sie spotkac z Oli (przytul):P:P i spotkalismy Kilera Borka i Magde(pozdrawiam). spoczko bylo. duzo smiechu. ogolem super. potem o 15.30 troche wolny wiec na kompa. siedze siedze siedze siedze siedze siedze siedze siedze siedze siedze siedze siedze siedze siedze siedze az tu nagle dzowni ktos... no to wychodze i jakeis 30 minut z Karpiem i Michalem pogadalismy(pozdrawiam). potem na kolejne spotkanko z Pauliną. jeju jak my dlugo sie nei widzielismy. ale bylo fajnie. pogadalismy sobie powaznie i smiesznie na kazdy temat ogolem jak to ludzie ktorzy nie wizieli sie 6 miesiecy :):P. nadrobilismy zaleglosci. potem do domu i siedze tutaj. to byl w zasadzie skrot musialbym jeszcze przesiedzeic ze 20 minut a tylu niemam przepraszam pozdrawiam... pa:*

środa, 22 sierpnia 2007

zbliza sie swieta liczba 44 :D :) albowiem jest to 40 notka na tym blogu :D:P. dzisiaj wstalem bardzo pozno bo o 9.00 przynajmniej okolo. no ale biorac pod uwage ze ostatniej nocy spalem tylko 3 godziny bo ogladalem filmy to i tak dobrze to przespalem godzine wiecej niz regulaminowo bo 9 godzin mniej wiecej. no wiec wstalem i przez jakies 30 minut moze nawet godzine sobie sluchalismy muzyki. potem poszlismy grac w siate ale jakos zagralismy 2 sety i potem pas bo goraco bylo ;/. ine ja o tym decydowalem, a noge sobie troche zranilem wiec nie moglem i tak w pelni grac;p. potem przyszlismy na obiad i znowu muzyka tylko jakos sytuacja sie rozluznila. spuscilismy materace na ktorych spalismy i bawilismy sie dalej. potem ustalilismy szczegoly co do powrotu i meczyk sie rozpocząl. widzialem tylko 1 bramke straconą przez polaków. potem musielismy wracac... w domu zdazylem na poczatek drugiej polowy i sie dowiedzialem ze przegrywamy 2:0 ale to mnie nie zrazilo:P jak to kibica:P. w 71 minucie Krzynówek zasadzil petarde z 22 metra i tak padla kontaktowa bramka. 5 minut pozniej Blaszczykowski poslal pilke w siatke i mielismy wynik 2:2 tak bylo do konca meczu. polacy wybronili sie w miare a wynik jest satysfakcjonujący. potem alej siedzialem na kompie. gadalem z moją Oli(pozdrawiam i kocham :);p), Troją(pozdrawiam), Szutką(pozdrawiam). reszta osob ktora ze mną gadala to byla tylko krotka wymiana zdan. mam 3 fajne piosenki nowe ktorych tytuami moge sie podzielic... Edyta Bartosiewicz - Milsosc jak ogien | System Of S down -chop Suey | DJ Quicksilver & Shaggy - Boombastic |ogolem super pioseki :) polecam. mam jutro caly dzien umowiony wiec wybaczcie najblizsze terminy to piatek 15.00, 18.00 i pozniej cala sobota, niedziela itd :):P. takk.. coz... potme poszedlem grac w pingla... bylo w miare fajnie chociarz za dlugo nie pogralismy ze wzgledu na komary i nieoswietlony stol :D:P tak przyszedlem i siedze tutaj po drugiej stronie kabla i pisze wam tą notke :):P. moze troche nudna ale cos bywa:P na tyle mnie stac:P. a tak co u mnie to zaczyna mnie irytowac jedna osoba ktorej imienia nie zdradze, mimo ze rola irytujacego bezczelnego hama jest zajeta przezemnie :):P:D. dogaduje sie troche bardziej z bratem i to wszystko :):P. ogolem jest normalnie, spokojnie. koncze pa... pozdrawiam... Kocham Cie Oli

niedziela, 19 sierpnia 2007

no i jestem... nie postawie minki usmiechnetej bo nie za bardzo mi sie to podoba. innymi slowy bylo cudownie. najlepszy wyjazd zaraz pod doktorcach, czyli 2 w kolei :). dostalem krzyz akurat na 100 rocznice skautingu. osoby ktore czytaja ta notke mozliwe ze nie wiedzia ile trzeba czekac na ten stopien wtajemniczenia, ile trzeba wlozyc pracy i ile staran, nie wiedza ile dla mnie on znaczy. jestem dumny ze zlozylem to przyzeczenie akurat na tym wyjezdzie. fajnie bo jestem jednym z 3 osob w choragwi bialostockiej ktora akurat na takiej uroczystosci zlozylo przyzeczenie. ale powracajac do zabawy na tym zlocie to nei moge wam tego tutaj napisac bo byscie mieli za duzo czytania, a po drugie nawet opowiaadjac to na zywo nie oddalbym tego jak to wygladalo ani bo tam sie dzialo, jezeli ktos chce chociarz w pewnej czesci poznac przygody z tego wyjazdu to moze sie ze mną spotkac :):D:P na zlocie tez nie obeszlo sie z nowymi znajomosciami. pomyslcie sobie 10 000 osob i myslicie ile lasek. ponad 5 tys moze smialo powiedziec ze okolo 6 bo harcerzy jako mezczyzn napewno bylo malo a w szegolnosci w naszej choragwi :). poznalem tyle osob ze nie jestem w stanie tego zliczyc wiec nei bede wymienial ich przepraszam:P. ale je pozdrawiam :). poznalem takze blizej pewną dziewczyne o 2 lata co prawda mlodsza ale jednak mi jest z nia dobrze :). Oli to o toie mowa :D:D . pozdrawiam oczywiscie Ciebie :). hmm... dalej oprocz tego zlotu bo niczego nie zdradze w tej notce z wydarzen to wstalem dzisiaj o 5.00 bo trzeba bylo zwinac oboz itp :( no ale jazda byla bo namiot byl ciezszy niz plecak :D:P. potem w pociagu chodzilem po 3 wagonach w kolko. poznalem Adasia(pozdrawiam) dziewczyne, poznalem kolezanki Wiewiory(pozdrawiam) wogole tyle osob ze po 3 wagonach chodzilem :). a tak to potem wrocilem proporzec musialem oddac(bo ja chorazy) i wrocilem z buta do domu. potem musialem isc bo parku z mamą i ciocią. jeju jak mi sie eni chcialo. tyle drogi, pobudka o 5 i jeszcze to. mowie wam sam sie dziwie ze to przerzylem. a ja lubie trudne warunki :). no potme na oske odsiwrzyc informacje, pograc z Przemkiem(pozdrawiam) z pingla, no i jestem :). no ogolem to koncze. pozdrawiam ... :)pa:P

czwartek, 9 sierpnia 2007

heh notki oprocz tej nie bedize do 19 :) bo wyjezdzam :P niewiem jak wytrzymacie bez moich zuper skomponowanych nudów...:P a wiec tak. wstalem o godzinie 6.30 neiwiem czemu tak wczesnie i malo tego myslalem sobie "o cholera jak pozno". stracilem wogole poczucie czasu. potem szybko wszystko co rano trzeba zrobic oprocz kompa :(. potem patrze na zegarek ;/ 7.20 ????!!!! bo ja jakis powalony mysle sobie zegarek stanąl. patrze na kome to samo ;/ no to huk nudzic sie teraz. o godzinie 8.00 poszedlem na MOSiR. najpierw zapowiadala sie ladna pogoda. pieknie sobie gralismy. murawa byla sliska. 2 gleby zaliczylem ale gra sie dalej :). a tu nagle jak sie zciemnilo. juz mieli wchodzic na murawe mecz grac a tu deszcz... my do sedziego czemu nei gramy. a sedzia ucieka wszyscy beigna a my spokojnie w deszczu schodzimy z boiska. bo oni z cukru czy jak... potem jeszcze wyszlismy sobie pograc w deszczu ale bez sensu zbyt sie slizgac. potem do domu i na zakupy. kupilem duzo zelek bo kolezance obiecalem :D:P. beda zelki Anetka :P:D(ta z 14 :))(pozdrawiam). potem do domQ i TV. obiadek nuda znowu cos przekasic i nuda:P. takie tam wiecie. i zaczelismy sie pakowac. jeju ile to trwalo. jeszcze trwa na szybkiego ta notke pisze wiec sie nei czepiajcie:P. no i teraz siedze wam i tutaj pisze to co mi palce na klawiature pszyniosą :):P w zasadize koncze moze sie nie postaralem jak na tak dlugi czas mnie nie bedzie. ale wiecie jak wroce to od groma opowiadania bedzie :);p no i w zasadzie to koniec. papa:*... pozdrawiam :)

środa, 8 sierpnia 2007

juz druga notka dzisiaj :D:) no ale poprzednia byla na temat dnia wczorajszego wiec ta druga sie liczy jakby w pelni :D:P. no wiec wstalem godzina 7.30 :). odrazu na kompa tego smego sprawy pozalatwia i ambitne plany zmulania sie po 15.30. bo do tego mialem zajecie. najpierw o godzinie 10.00 poszedlem do lidera kupilem sobie brazowy sznur na wyjazd bo mam starszy stopien wiec nie moge miec nieaktualnego sznura:P. potem wracajac spotkalem Mariana i Czareckiego(pozdrawiam obu) Czarecki wrócił z Wloch :) normalnie. no moze troche sie zmienil :). potem wrocilem do domu i znowu zmula. ale o 12.00 poszedlem an rower z Michalem i Kamilkiem (pozdrawiam) i sie bawilismy. bylo fun :D:D:P o godzinie 13.30 wrocilem do domu. bo bylem umówiony pilnowac dzieci. ale w zamian dostalem kome:D:P wreszcie ahh... w zasadzie sie troche juz odzwyczailem ale sie znowu przyzwyczaje bo bez komy jak bez reki. ale w zasadzie mialem troche luzu i spokoju od spraw. no ale potem nadrobilem informacje i znowu powraca stary Wilk :):P. potem o godzinei 14.20 serial oczywiscie. o 15.15 koniec 15.30 wchodze na kompa. jakas dziewczyna do mnei zagaduje. wogole pogadalismy troche ale sie zmulilem. jakos mnie ublagala o numer komy wiec dalem jej i poszedlem na Oskatrip. czyli na oske. zaszlismy po Bartka z bratem(pozdrawiam obu) i se pochodzilismy. pognilismy powspominalismy. potem pochodzilismy jeszce po osiedlu. poszlismy na bujak troche posiedzielismy i zwinąlem sie do domu. teraz siedze tutaj i redaguje wam ten oto tekst :D:P. :). ogolem to juz koncze pozdrawiam niepozdrowionych :)... :P pa
no wiec... dzien byl hmm w miare udany. nei liczac tego ze pare osob mnie wkuszylo. nie pamietam kiedy wstalem ale okolo 8.00. potem musialem z mamą isc na miasto ;/ musialem kupic 2 plecaki i tam pare przydatnych rzeczy na zlocik. kiedy wracalem looknolem na zegarek. moj brat gral mecz wiec skoczylem na MOSiR. potem poszedlem zostawilem wszystko i znowu na MOSiR bo 2 polowa. wygrali spokojnie 4:2 mimo ze grali w deszczu przez polowe. potem poszedlem do domu, obiad itp. nie mialem co robic wiec wszedlem na gg. nikogo nie bylo. znaczy sie bylo, ale zadko z kim z nich gadalem tak o sobie. wiec pooglądalem TV. zmula jak nic. juz mialem isc na dwor, kiedy mama powiedziala ze znowu idziemy na miasto;/ jeju jak sie wkurzylem ;/ lekko mowiac zeby tu nie demoralizowac dzieci :P. no to poszedlem. jeszcze mnei brzuch bolal. kiedy wrocilem wyszedlem na dwor. poszedlem po Przemka i Bartka(pozdrawiam obu xD) i wyszlismy na Okatrip :). poszlismy na wembley ale nikogo nie bylo. wiec poszlismy na MOSiR. tez nikogo nei bylo to sobie poszlismy do Gustu. tam tez nikogo nie bylo :D:P. wiec zdesperowani poszlismy na przystanek pognic z ludzi i pogadac :). bylo smiesznie. ale ze po jakms czasie sie zmulilismy to poszlismy "przed blok". tam wpadlismy na pomysl zeby sobie podzwonic po domofonach i pognic. bylo juz w miare ciemno. poszlismy a w domach prawie nikogo nei bylo. dzwonimy do pierwszego. -halo, lucynka? -a kto mówi? -milenka i poszlismy sobie. w nastepnym mielismy zaspiewac "przybierzeli do betlejem" ale jak ktos odebral to zwylismy z tego ostro i nie dalismy rady spiewac wiec poszlismy dalej. zadzwonilismyi do kolesia. -witek? -nie to jakas pomylka prosze... -ale ja jestem pewien ze tu mieszka witek . i zwylismy. w nastepnym wg planu zaspiewalismy "przybierzeli do betlejem" potem juz sie znudzilo i poszlismy znowu "przed blok" tam spotkalismy Mariana(pozdrawiam:D) i pogadalismy sobie i dowiedzialem sie wielu ciekawych rzeczy co sie na osiedlu dzialo :D:P. no a potem do domów. lookam na zegarek... mój serial leci aaaaaa!!!! no to szybko do domu. niewiele stracilem (Detektyw Monk) potem brat mnie wkurzyl(znowu lekko mowiac) i poszedlem spac

poniedziałek, 6 sierpnia 2007

heh... nowy tydzien :) dobrze rozpoczety :)... a wiec tak pobudka w miare :) 7.30 :). potem na kompa ale najpeirw brat bo jego kolej zaczynania byla ;/ no ale dobra. oprocz blekitnego nieba nic mi dzisiaj nie potrzeba :). ladna pogoda. sniadanko itp. potem komp. o 11.30 na zbiorke :). bylo super. jak zwykle gnicie na calego hipisowskie spiwory :). xD potem do domu i na rowerek sie umówilem :) a ze byla 13 to wszedlem na gg. myslalem ze bedzie Oli(pozdrawiam) wiec wszedlem. no ale jej nie bylo :( a potem pojechala do cioci wiec znowu zmula na gg.. chyba ze ktos naprawde zagada i sie postara :):P. no ale bywa. pojechalismy sobie na rowerkach. Kamil(pozdrawiam) kupil sobie Magnumy i czolowke :). pojezdzilismy sobie z Kamilem i Kamilkiem(cinka bratem)(pozdrawiam). no i tak na wegierki. byla woda :D:D:D:D:P. wiec sie troche zmoczylem nią i pochlapalem :);p jak dziecko :). potme wrocilismy do domów. przyszedlem do domu. poszedlem do sklepu i potem na obiad. po obiedzie poszedlem z Kamilem grac w noge :). doszedl kajtek a potem cala ekipa starszych :). bylo jak zwykle gnicie :) ledwo sie gralo :P . ale ja bym sobie meczyk zagral :):P. potem przyszedlem do domu i wszedlem na gg znowu nikogo. zagralem we wszystkie gry jakie tylko mam na kompie i nadal nuda. teraz siedze tutaj i pisze wam te nudy :):P. wiem ze zamulam ale cos takie zycie :P:). siedze na gg i slucham muzyki. mysle o wszystkim co ostatnio sie zdarzylo patrze jakie bledy popelnilem. nie bylo ich wiele. juz sie odprezylem i zapomnialem o Anecie(nie z 14). no a tak to w sumie moze byc humor :). koncze :)... pozdrawiam :)

niedziela, 5 sierpnia 2007

dzien zaliczony do... udanych :). najpierw pobudka wyjatkowo pozno bo o 9.00 ;/ no ale co tam przynajmniej troche tego dnia minelo :). potem na kompa. wszedlem na fotke, na gg na troche. zobaczylem ze nikogo niema ;/ no to skoro nie ma z kim gadac to sobie w the settlers pogram :). zaczelem grac ale misja w ktorej ja gram sie znudzila. wzielem inna. 3 razy zaczynalem od poczatku bo zaczeli mnei jechac :):P. no potem wyszedlem na dwor. zaszedlem po Przemka(pozdrawiam) i Bartka(pozdrawiam). poszlismy sobie sie przejsc. z nudów poszlismy pod stadion w trakcie meczu. nie chcialo mi sie isc na mecz :) zresztą i tak wtopa 3:1 to co tam... idziemy sobie patrzymy a tam typ stoi w pasiaku i leje. nie patrzy czy ktos patrzy normalnie na chodniku z boku stoi z wackiem na wierzchu i leje idziemy tlumimy smiech ale i tak wybuchlismy :). ale to bylo ostre. przy ludziach normalnie wacka wyjal i leje. "ale maly" komentarz Bartka . potem wrocilismy sobie i poszlismy do domów. znowu sobie w the settlers zagralem bo znowu nikogo na gg niema. potem wyszedlem znowu na dwor. zaszedlem po Przemka i Bartka i poszlismy na Oskatrip :). sobie chodzilismy z bloku na plac, z placu do gustu, z gustu na MOSiR, z MOSiRu na budki telefoniczne, z budek na przystanek. sobie posiedzielismy i powylismy i zebralismy do domów. przed blokiem se pogadalismy. zawarlismy uklad ze jak ktorys z nas sie rugnie to od 2 pozostalych dostaje po muczystej soczystej w udo. ja jako jedyny dostalem i to raz. przepraszam ze sie rugnolem ale to bylo w formie odgrywanego zartu. nie zrobilem tego z przyzwyczajenia :). potem rozeszlismy sie do domów. wchodze, patrze brat na kompie. mowie ze teraz ja gram a on ze mnie zwyl. to ja do niego masz 30 minut. po 27 zszedl i siedze teraz tutaj i pisze wam te nudy :):P. w sumie to koncze bo i tak niema Oli na gg to mykam narka... pozdrawiam :)...

sobota, 4 sierpnia 2007

hę... pampersik wrócila :) jak milo:) wreszcie bedzie z kim na gg pogadac :) dobra ale przejdzmy do rzeczy. karteczki na notatki takie male sa drogie jak na 100 kartek 4.50 ;/ bez przesady to wychodzi 4.5 gr za karteczke no ale dobra kupilem sobie :). teraz na kazdy dzien robie notatki o czym napisac oprocz tego co robilem w dzien :). a dzisiejszy dzien byl hmm... jakby to ujac... pelen wrazen :) najpierw pobudka o 4.00 ;/ zbudzilem sie z bardzo zlego powodu i zasnac nie moglem bo ciagle mnei to dreczylo a zebyscie sie nie martwili(jezeli bedziecie sie martwili) nie powiem o co chodzilo :p. nie spalem potem wstalem bo TV bylo wlaczone i obejrzalem sobie na TVN "Co nowego u Scoobiego". dwa odcinki :D:P. potem obejrzalem sobie "Zwariowany swiat Malcolma". i nastepnie wszedlem na kompa. na kompie byla totalna zmula. glupia fotka.pl nie wchodzila. zresztą do godziny 13 nie mozna bylo sie dobic. myslalem ze komputer rozwale ;/ potem tak sie nudzilem ze sciagnalem sobie Settlers 2 wciagnela mnie. zresztą jak taka nuda to kazda gra wciaga. nawet ostatnio pasjansa ukladalem wiec widzicie jaki jestem zdesperowany :):P. w tibie troche pogralem tez :)no i dziarzylem w Settlers 2 :). potem wyszedlem na oske zeby "pupe przewietrzyc" :D:) nic ciekawego :) wrocilem do domu i sie nudzilem na kompie zadzwonil kamil(pozdrawiam) bo przedtem powiedzialem ze o 5 mozemy na rowerki wyjsc :). no to zaszedlem do niego. wyszlismy na te rowerki i pojechalismy sobie taka oto trasą Dom->centrum(w tym park)->Olmonty->Hryniewicze->Dom :). bylo fajnie okolo duzo metrów. potem jak wrocilem do domu to jakos dziwnie mi sie chodzilo. slabe miesnie przez ta kontuzje wiec musze wiecej jezdzic. (zeby nie bylo leczenie zakonczone i zalecona jazda na rowerze). zebyscie sie do mni nie przyczepiali :). potem psozedlem na stoly(oskatrip) na Wembleyu grali jakis meczyk to sie przylaczylem. wygralismy ale to jakos mi humoru nie poprawilo. wogole humor jakis sredniawy mialem. potem wracam do domu to patrze przysyla mi wiadomosc pewna osóbka którą pozdrawiam(ona wie ze to o niej) pisze ze juz wrocila :) to mi poprawilo humor dopiero :). no a tak to teraz siedze tutaj i jest fajnei bo z nia gadam i slucham muzyki z One Tree Hill polecam :) dam wam 2 dajne tytuly | Vertical Horizon - Echo | Tyler Hilton - Glad |macie tutaj jeszcze 2 zajebiste filmiki musicie je obejrzec bo to hity teraz :) a ze nie chce mi sie ich na blogu zamieszczac to macie linki :) skopjujcie i wklejcie obejrzyjcie to hity :) | http://pl.youtube.com/watch?v=nfLSGoCMFgU&eurl=http%3A%2F%2Fwww%2Efotka%2Epl%2Fprofil%2Fwilczus92%2FFilmy%2Ehtml | http://pl.youtube.com/watch?v=w614CyxMARE&eurl=http%3A%2F%2Fwww%2Efotka%2Epl%2Fprofil%2Fwilczus92%2FFilmy%2Ehtml | w zasadzie to juz koncze pa :* pozdrawiam :)...

piątek, 3 sierpnia 2007

no wiec... nie bede dzisiaj na pocztku wdawal sie w jakies przemyslenia :) wstalem normalka o 7.30 :) znaczy sie normalka to od jakiegos czasu. normalnie wstawalem wczesniej. no ale bywa. potem odrazu na kompa. odwiedzialem podstawowe stronki (gry, stronka barcelony, fotka itp.) no ale jakos tych stron malo bo juz w nic nei gram ;/ jak macie jakies ciekawe gry na przegladarkach to piszcie w komentach chetnie pogram :) bo zmula :). potem o 8.00 bylem juz na MOSiRze :) przegrywali 3:1 ale wygrali 5:3 :) to jest talent i determinacja :). obrona moze troche kiczowato grala bo trzeba pewniej grac ale to z czasem nadejdzie :). posiedzialem tak do 10.50. potem bylem umowiony dizeci pilnowac ;/ no ale bwya :) cos za cos :);P. okolo 12.30 poszedlem do lekarza :) musial zobaczyc czy odbudowalem troche miesien. normalnei sie sprawdza to ze naciska reka na stope a ty musisz do gory nogi. o ale nei dal rady. to 2 razy tak zrobil az sie zdolowal i usiadl :) . powiedzial ze odbudowalem juz miesien prawie ale jeszcze zlecil mi duzo jazdy na rowerze (a rower mam zepsuty ) coz bywa i tak. z czasem sie odrobi. na koniec powiedzial ze jest dobrze i zebym zyl normalnie. no ale ja wole jeszcze troche poczekac dla pewnosci i uwazac do konca wakacji. przynajmniej sie nie przecwiczac :). no czyli jest dobrze :). potem poszedlem na osiedle. najpierw pykalismy sobie pilką. potem pogralismy troche w karty itp. a potem znowu w noge :) w deszczyku :D:D:P zajesuper bylo :) troche jeszcze teraz mokry jestem bo nie chcialo mi sie przebierac:):P. potem przyszedl kiler z magdą (pozdrawiam obojga)i sobie troche pogadalismy. bylo fajnie :) tak jak keidys :):) milo innymi slowy :). no a teraz siedze tutaj i pisze wam te nudy :P:)

czwartek, 2 sierpnia 2007

jakby tu oryginalnie zacząć... no wiec tak. wstalem o 7.30. o godzinie 8.00 wszedlem na kompa. potem pol godiznki grania a nastepnie poszedlem na MOSiR. druzyna mojego brata wygrala 4:1. nawet mi sie nei chcialo juz liczyc ile bramek w tym meczu i w sumie kajtek strzelil bo za duze liczby wychodzą:P mnie jeszcze takich nie uczono :). potem poszedlem sobie do domku i pogralem dalej na kompie. wrocila mama i zaczelem ogladac swoj serial. PNM. ;) zaraz potem musialem pojsc z mala sasiadka na lody ;/ nei chcialo mi sie za bardzo chodzic wiec zaciagnalem ja do najblizszego sklepu i tam kupilem jej loda:). grunt to kombinacja :). potem wracajac spotkalem Floresta(pozdrawiam) zaproponowal mi zebym poszedl z nim do sklepu bo musi sobie cos do obiadu kupic. no to sie z nim przeszedlem. zrobil spaghetti. bylo duzo smiechu. potem poszlismy na sp6 grac w noge (wiem moj blad ze gram). przyszedl takze Cinek (az to zakala rodziny ale pozdrawiam) i gralismy sobie. doszedl brat z Filoniem (pozdrawiam) i zagralismy sobie w "Warszawiaka". potem kajtek z Filoniem poszli sobie wiec sobie troche pokopalismy. przyszedl maniek i zaczelismy grac w "Jedno". potem doszedl Halik z Michalem (pozdrawiam obu) i gralismy dalej w "Jedno". Kamil z Mankiem poszli grac w Rugby i zostalismy sami. gralismy dalej i akcje byly wrecz perfekcyjne :). potem rozeszlismy sie do domów. ale niema to jak popykac sobie pilką przez 5 godzin. zwlaszcza kiedy sie nie gralo w pelni tak dlugi czas :). teraz wszedlem na kompa i zostalem zmuszony do usuniecia konta w plemionach. z ciezkim sercem wpisywalem kod usuwajacy :( tyle czasu, tyle nerwow. ahh trudno. dzisiaj szedlem sobie tka przez MOSiR i tka myslalem. Bramkarzem nie mozna zostac. nim trzeba sie urodzic. to jest takie cos ze normalnie masz ruch pilka leci z predkoscia 80-100 na godizne a ty uciekasz... bramkarze maja taki odruch ze za wszelką cene musza ja zatrzymac. bo kiedy pilka mknie podczas meczu w strone bramki to tylko ja(bramkarz) moge ja zatrzymac. ryzyko jest wliczone w koszty. taki zawod. zlamania kontuzje wszystko jest mozliwe. zresztą los juz nam to zapisal, jak cos nam sie nie stanie na boisku to sie stanie gdzie indziej i od tego nei uciekniemy. ahh takie zycie :) malo tego jak ktos zrobi maly blad to tylko ty mozesz go naprawic a jak nei naprawisz to jeszcze opieprz dostajesz. najbardziej niewdzieczna rola na boisku. ale jednak trzeba na nią zasluzyc. w zasadzie to ja juz koncze bo niemam o czym pisac. znaczy sie mam ale nie chce zanudzac o pilce :P pozdrawiam ... :)

środa, 1 sierpnia 2007

yhymm... to dzien mija wlasnie tak. Wstalem normalnie o godzinie 7.30 :) i wiedzialem ze dzisiaj bede dzieci pilnowal wiec zaczelem grac na kompie zeby skrocic czas czekania a potem szybko popilnowac te dzieci i isc pograc w pingla. o godzinie 10 przyszla sasiadka i powiedziala ze potrwa to okolo godziny. niestety trwalo to godzine 50 minut ;/ no ale dobra. potem jak mowilem wczesniej poszedlem grac w pingla z bratem i Kamilem (pozdrawiam obu). niestety zapomnialem kompletnie o moim serialu i dlatego go nie obejrzalem :(. jestem za to na siebie zly ale pogralem w pingla do godziny 16. potem wrocilem do domu troche pogralem na kompie i expilem :) zbilem prawie caly lvl :). sie poklucilem z mamą. kompletnie nie wiedzialem o co jej chodzi ;/ no ale dobra. znowu poszedlem grac w pingla. fajnie sie gralo dopoki nie przyszli starsi. a ze reszta sie zmyla i mielismy tylko jedna paletke to nie chcieli grac. poszlismy sobie odczekalismy i znowu wrocilismy. pogralismy sobie tak do 18. potem wrocilem do domu. w domu troche poexpilem i sie ponudzilem. i zadzwonil Kamil. powiedzial zebym przyszedl na Male boisko(pokemon) i tak poszedlem z bratem. byl cinek i jego brat no i kamil(pozdrawiam reszte niepozdrawianych :P:)) z racji tkaiej iz bylo nas za duzo na male boisko poszlismy na sp6 i tam sobie pogralismy. najpeirw zagralsmy w sledzia a potem mecza na jedna bramke. ja oczywisice na bramce :) potem ze sie zciemnilo musialem bronic na sluch i instynkt le tam w miare szlo. no i teraz siedze tutaj. dzien moze byl nie za ciekawy ale dowiedzialem sie wielu interesujacych rzeczy na temat paru ludzi. manka psy zgarnely :D. no ale bywa. a tak pozatym to dzieje sie w zyciu ostatnio coraz lepiej ;). ogolem koncze ... pozdrawiam :)

wtorek, 31 lipca 2007

jest to juz 29 notka w historii tego bloga i nadal mi sie nei znudzilo pisanie ich kazdego dnia. malo tego juz sie przyzwyczailem :) polubilem tego bloga i tak latwo nie zrezygnuje. to w zasadzie dizeki paru osobom ktore pisza albo komentarze albo mowia ze fajnie czyta sie moje notki (pozdrawiam :)). coz... niewiem czy to prawda w kazdym badz razie staram sie :). a teraz zacznijmy jak spedzilem dzien. najpierw sie nudzilem. woogle mialem zapisywac wszystko na kartce co sie dzialo zeby potem niczego nie pominac... wiec dizen zaczelem przed 6.30. a biore ten fakt z tad ze mama ma budzik nastawiony o 6.30 a ja wstalem na dlugo przed tym jak zadzwonil :). zapowiadalo sie ciekawie. do godziny 10 sobie siedzialem na kompie, gadalem z bratem i sluchalem muzyki oraz pykalem brata (pozdrawiam) paletka od pingla po scianie. znacie ta zabawe bo pisalem o niej wczesniej :). potem o 10 poszedlem na MOSiR zeby popatrzec jak graja. szczerze mowiac nic ciekawego nie pokazali chociarz jeden zawodnik zapadl mi w pamiec. ale inni to zal.pl :) potem poszedlem na sp6 bo na 11.00 bylem umowiony grac w noge. wiem moj blad nie powinienem grac ale jakos odziwo nic mi sie nei stalo a noga mi nie spuchla. wiec to znak ze jest dobrze :D:). gralismy sobie w deszczu malym duzym i w sloncu i w wietrze czyli dzisiaj dzien hmm.. zmienny :):P. potem przyszedlem do domku i sie nudzilem grajac w byle gowna na kompie do godziny 16 a propo gralismy w noge okolo 2-3 godzin :) potem zaszedl florest(pozdrawiam) wiec wyszedlem i poszlismy kupic mi paletke do pingla :) kupilem jakies made in china ale moze byc dorbze mi sie nią gra :). no i poszlismy oczywiscie na stoly. xD zajesuper sie gralo szczerze mowiac. nieskromnie powiem ze dobrze gralem ale kto powiedzial ze ja jetem skromny :);p . super mi wszystko wchodzilo ale i tak przegralem z kamilem poprostu byl lepszy, albo mial farta. potem poszlismy na bujak i tam posiedzielismy duzo duzo czasu. wyzalilem mu sie powiedzialem wszystko co w sobie tlumilem i o dziwo sie nie rozplakalem. bo oczywiscie wszystko dotyczylo jednej osoby ktorej imienia nie wypowiem bo nie chce. no ale doszedlem do bardzo ciekawych wnioskow ktore musze zapisc i potem zobaczymy czy sie sprawdzą. nie ma to jak friend :). a teraz siedze tutaj i pisze wam o wszystkim co dzisiaj sie wydarzylo. zapadla mi w pamiec kolejna fajna piosenka mianowicie "Toples - powiedzieć tobie" polecam :D:) naprawde mimo ze niektorzy nie lubia disco polo to i im moze sie spodobac. teraz siedzed tutaj i czekam na Detektywa Monka :). pozdrawiam... :)

poniedziałek, 30 lipca 2007

heh... jakby to ująć... ciekawy w miare dzien :) Zacznijmy od początku. Umówilem sie że zbudze Anete (pozrawiam) o 3.59. Wstalem o godzinie 3.55 i prawie ze odrazu do niej zadzwonilem wiec chyba za wczesnie ja zbudzilem. potem polezalem sobie w luzku jeszcze i znowu zasnalem bo pomyslalem ze poco mi lezec. Tylko by mi cos glupiego przyszlo do glowy. Dalej... Wstalem normalnie o godzinie 8.00 . Zaczelo sie robic ciekawe. Pierwsze co zrobilem jak zwykle to odpalilem kompa i sprawdzilem wszystkie podstawowe strony (gry, konta itp). Potem pomyslalem sobie: pójde do fryzjera i sie zetne tak jak najkrocej mi mama(pozdrawiam) pozwoli. Wiec sie zcialem na 5 mm i wygladam jak Lukas z Pogoda Na Milosc. :D:) O godzinie 11.00 bylismy umówieni na gre w pilke na sp6 poszedlem ale niestety nikt nie chcial grac bo bylo mokro ;/ mi to oczywiscie nei przeszkadza bo ja moge grac niezaleznie od pogody czy snieg czy deszcz czy cokolwiek juz w kazdej pogodzie gralem. Poszedlem wiec do domu i zaczelem ambitnie sie nudzic. Zrobilem sobie "za" i "przeciw" co do jednej sprawy ktora mnie gnebi i jak narazie wychodzi mi 13 "przeciw" 11 "za". Szkoda, ale moze cos jeszcze sie dopisze. Przestalem wyznawac zasade ze "Szanse są zawsze" ale nadal wyznaje że "Lepiej zaryzykować i żalować niż żalować że się nie zaryzykowalo" i nadal bede taki sam moze juz sie nie bede zkaochiwal ale nadal bede ten sam :). Potem poszedlem z Cinkiem (pozdrawiam) do empiku bo chcial kupic sobie gre na ktora czekal od x czasu :D:). Niewiele mu do szczescia potrzebne :) chociarz mi tez wydaje sie ona ciekawa. Potem sie znowu ambitnie nudzilem i znowu sie umówilem z Cinkiem. Tym razem na pingla :). Poszlismy na stol pod basenem a tam "Czterji Czterji" czyli Lebudy ojciec i sam Lebuda :). wiec zagralismy z nimi w debla szczerze mowiac nie pamietam jak byl wynik ale sie fajnie gralo i chyba wygralismy musicie zapyatc Cinka bo ja nie pamietam. Potem zrobilem glupi ruch ale ryzyk fizyk. A mianowicie poszedlem z Cinkiem grać w noge. na 10 sytuacji sam na sam(bo trenowalismy)strzelil tylko jedną, na 10 karnych nie strzelil zadnego czyli innymi slowy powracam do formy :). Doszedl Kamil (pozdrawiam) i pogralismy sobie na jedna bramke troche akcji. Doszla Kasia(pozdrawiam) dawno z nią nie gadalem :) fajnie bylo rozmowa na gg to nei to samo co na rl :). Potem poszlismy na Male Boisko (pokemon) i tam pograli sobie jeden na jednego bo ja naciagnalem Sciegno Achillesa (nie ma nic bolesniejszego przy chodzeniu i beganiu ;/ ) Gralismy a tam taka babka siedzi co zawsze probuje wygonic i zawsze grozi ze na policje zadzwoni. Przyjechala policja i podyskutowalisy na temat czy na pol legalnym boisku mozemy grac. Niestety panowie policjanci mieli wrgumenty nei do przebicie i musielismy zmienic miejscowe ;/ sobie troche pogralismy potem poszedlem z bratem i kolega (pozdrawiam obu) do sklepu i teraz siedze tutaj sluchajac starszych neico piosenek i tych nowych takze :);p czyli wszystkich :) . Mam nadzieje ze kolano mi nie spuchnie a Achilles mnie poboli przez jakis tydzient o bedzie dla mnie lepiej bo wtedy w noge ani nic nie bede mogl grac :) kompletnie. koncze ;) pozdrawiam ...

niedziela, 29 lipca 2007

heh... najpierw zaczne od oceny dnia. Dzien mozna ocenic na 8/10 :) Ale zanim wma go opisze musze troche poopowiadac cos innego. Otóż pewna osoba lubi osoby ktore sa szczere i mowia wszystko co mysla szczerze. Ja dzisiaj powiedzialem co mysle i dostalem za to hmm... opieprz, moze mozna to inaczej nazwac poklucilismy sie i dlatego miedzy innymi dizen nie zarobil 9 punktu. 10 natomiast zabraklo dlatego bo badz co badz moglbym sie jeszcze spotkac z paroma innymi osobami albo przynajmniej z nimi pogadac i dlatego bo bralem w kosza mimo ze nie powinienem(w siatke tez). Zaczne od poczatku. Sen sie nie spelnil wiec teraz przynajmniej mam co do powiedzenia jak ktos powie mi ze wszystko jest mozliwe jak sie tego chce. Otoz nie zawsze i nie wszystko godzina 8.00 pobudka. Wiem późno ale jakos mialem humor tak slugo spac. 9.30 wyjscie na zbiorke rady dzien sie zaczyna spoczko. Na radzie jak zwykle sie smialismy i zartowalismy ale trzeba bylo sie wziasc za robote wiec mam zlecone pare spraw z czego szczerze mowiac sie ciesze :). Potem wracam niezly ubaw z kolegami i o 11.34 spotkalem sie z Anette, Michalem, Karpiem (pozdrawiam cala 3):) nic dodac nic ujac (moze). Pogralismy w karty. Potem ja odprowadzilismy. Nic godnego uwagi przy tym nie bylo. No moze poza jednym ale to mniejsza o to. Komp jak zwykle posiedzialem sobie troche czasu. Umówilem sie z kolegą na kosza wiec poszedlem grac najpierw w krola ale nam sie znudzilo. we 2 zresztą nudno. potem zagralismy meczyk. moglbym nie wspominac o wyniku ale dobra przegralem 30:13(zarto zauwazyc ze liczba zdobytych moich pkt swiadczy o tym ze zaliczylem rzut za 3 pkt ). potem przyszedlem do domu i zjadlem obiad. Przyszedl Cinek (pozdrawiam) pochodzilismy, poopowiadalismy, pognilismy wogole fun :D . Zaszlismy po Karpia(juz pozdrawialem :P) lecz jego nie bylo. Jednak nie zaprzestalismy na tym. poszlismy sobie po osiedlu(nie swoim:P) a potem trafilismy pod szkole bo przechodzilismy obok a ze zauwazylismy Karpia i Anete grajacych w siatke to podeszlismy do nich. Potem zaczelismy grac w siatke nic specjalnego normalna rozrywka :) niema o czym mowic. Odprowadzislimy ja i teraz siedze w domu ale z Cinkiem bylo super. Ostra polewa. A tak to wszystko. Jutro gramy w noge. Wiem ze mi nie mozna ale przez troche pogram moze mi sie nic nie stanie (moze). Tak to koncze pozdrawiam ...

sobota, 28 lipca 2007

coz... dzisiaj druga notka... ale pierwsa byla zalegla za wczoraj :);p wiec jezeli ktos przeczytal dzisiejsza pierwsza i nie przeczytal tej to znaczy ze jest malo spostrzegawczy bo inaczej jest nieco napisana :) od czego tu by zaczac. moze od poczatku... wstalem cholernie pozno za co bylem na siebie zly bo az o 9.00 ;/ coz bywa i tak juz powoli przestaje pisac kropeczki :P bo niektorych wkurzaja a wiec wrocmy do tematu. Wstalem o 9.00 i zjadlem sniadanie oczywiscie przygotowania do dnia komp o 10.00. Potem jakos sie nudzilem to zapuscilem muzyke i sobie posurfowalem po stronkach roznych. Okolo godziny 15 brat wyszedl na mecz a mama poszla do sasiadki. Wpadlem na ciekawy pomysl. ustawilem sobie normalny stol jakies 40 cm od sciany i jak forest gump pykalem sobie o sciane :). Tak pykalem sobie z godzinke ale oczywiscie musialem cos w tle miec bo inaczej nie mozna. Zawsze sie pracuje przy muzyce :D wrzucilem jakies 10 piosenek na liste i pykalem. W pewnym momencie ktos zagadal. "Nieznajomy" mi wyskoczylo. No ale dobra tam odniore. Napisala ze jest dziewczyną. Ale mi to nei wsytarcza wiec zapytalem dokladniej. A ona na to że "czarna"... mysle(to zadkie zwlaszcza w weekendy a tym bardziej wakacyjne) nie znam dziewczyny no to pisze ze jak sie zastanowi i zdecyduje mi przedstawic to ze neich zagada... no a ona na to ze zna Floresta(pozdrawiam) i ze ziomków z klasy... wiec mysle sobie ze z naszej szkoly. Nie napewno ale raczej tak :) [sorki ze pisze raz duza a raz mala ale musze sie jeszcze przyzwyczaic] juz sie nie odzywala. Mialem juz powrocic do ping ponga ale... no zgadnijcie :)... zagadala druga osoba ;/ i znowu nie chciala sie przedstawic to powiedzialem ze zablokuje. Ona na to "nara" a ja na to narka i blok :)... tka postepuje i niech bedize to przestroga :)... dalej gralem z ping ponga a potem przyszedl Florest. Sprawdzil sobie traviana a potem poszlismy z Filoniem(pozdrawiam) grac w kosza. POpykalismy sobie troche a potem jeden na jednego turniej. Nie bede wam tego przyblizal bo nic ciekawego :P... potem wrocilem do domu i jestem tutaj :)... ale zanim skoncze ta notke to chce powiedziec Julka(pozdrawiam) ze niestety jej przepowiednie sie nie sprawdza... takie zycie :( no ale coz nie pisz w komencie o co chodzilo bo to ma zostac nasza tajemnica. Natomiast Anetka z 14 (pozdrawiam) ma racje i powinienem zrobic to co ona radzi zreszta sam na to wpadlem juz :)... a tak to nic innego jak tylko powiedziec że nie postawie juz nic wiecej ponad Pilke Nożną wiec niewazne co piszecie w komentarzach juz nie zmienicie tego... pozdrawiam resztę ... pa
coz... wczoraj nie wstawilem notki na tego bloga bo nie za bardzo moglem wejsc... ;/ juz jedna osoba sie upomniala. postanowilem sie troche powstrzymywac od pisania "..." bo niektore osoby juz to denerwuje. troche minie zanim przestane to pisac :) ale jednak bede sie staral i prosze to docenic. co do przecinkow to nie zamierzam przegladac tekstu bo pisze z rozpedem aby nie zapomniec niczego. a oto jak minąl wczorajszy dzien... wstalem wyjatkowo pozno bo o 8.00 ;/ no a potem na MOSiR ogladac jak brat gra. wszystko bylo dobrze, wygrana pewna. nastepny mecz we wtorek a raczej 2 mecze ;/ niewiem jak oni to kondycyjnie wyrobią ale dobra ;/ to nie ja gram trzymam tylko kciuki. potem mialem sie o 17.00 spotkac z Anette. na 16.10 sie umówilem na kosza. i juz zaraz mialem wychodzic a tu brat do mnie ze ktos do mnie... odbieram a tu Karp. no to wychodze patrze a tu stoi sam Karp. ale jedno mi nie pasuje. pierwsze jest bez roweru a tak zazwyczaj sam nie zachodzi, drugie ze "Bert" mówil ze koledzy do mnie... wiec innymi slowy powinienem odrazu wysnuc wniosek ze nie jest sam. ide na bujak patrze... a tam oczywiscie :) Michal i Anette :) czyli jednak sam nie przybyl... przepraszam Filoń że nie przyszedlem ale tak wyszlo sorki ;/. po jakichs 5 minutach doszla Szutka z Luckiem i pomyslalem ze dawno taka paczka sie nei spotykalismy... no jeszcze brakuje 2 osob ale to juz z wiadomych przyczyn, duzej odleglosci :(... potem poszlismy na MOSiR czego zaluje bo zaczelem grac tam w pilke ;/ ze tez mi cos takeigo do glowy strzelilo. juz bylo dobrze a tu pizdizec. i jeszcze w poniedzialem do lekarza. ale widac ze noga powoli sie regeneruje bo coraz mniej plynu sie zbiera po wysilku fizycznym czyli jest dobrze, lecz bylo by lepiej gdybym nie gral wczoraj. malo tego uwalilem biala koszulke :D i moje ulubione spodenki :(... uwalilem to malo powiedziane nie jestem w stanie tego opisac :p potem poszedl sobie Karp :( potem wykruszyli sie Szutka i Lucek. Michal i Anette sobie chodzili na okolo boiska i o czyms osbie gadali. a po ich twarzach moglem wyczytac ze niezbyt to byl mily temat. a ja co innego mialem do roboty. podbijalem sobie pilke i kopalem o plot ... potem Anette musiala juz sie zwijac... znaczy sie eni musiala miala jeszcze troche czasu to poszlismy do mnie na bujak ale jak to ona okreslila "atmosfere mozna pokroic nożem" wiec wyszla i odprowadzilismy ja do domu... warto podkreslic ze przez polowe drogi atmosfera byla hmm... ble potem jakos rozpadal sie deszcz i sobie przeszlismy po osiedlu troszke w deszczu humory sie poprawily. na koniec keidy podeszlismy pod jej klatke... przyszla mi pewna mysl do glowy... ale szybko od niej odszedlem bo to bylo przyzwyczajenie. niektorzy wiedza jakie bo do nich tez chce tak mowic ostatnio pod koniec rozmowy za co przepraszam po prostu warjuje :)... a tak pozatym to w sumie wszystko... dzisiaj wieczorkiem jeszcze napisze notke pozdrawiam... pa

czwartek, 26 lipca 2007

coz... dzisiajszy dzien byl pelen hmm... roboty :)... wstalem o godzinie 7.00 normalnie :)... poszedlem na MOSiR bo moj brat gral dzisiaj mecz... oczywiscie wygrana... ale tylko 2:0 jedna bramka mojego brata... bilans bramek 22:1 :) czyli rozgramiają wszystkich :)... pierwsze miejsce... nazwa druzyny :D:D "Ojejku! zapomnialem hasla" fajna nazwa i chetnie bym zagral za rok... brat doznal kontuzji i to mozliwe ze powaznej... ale moze zagra jutro... jutro niestety musze isc do lekarza aby zadecydowal czy leczenie zakonczone... oby tak... a zreszta coraz lepiej jest z kolanem :):P... mimo ze dzisiaj gralem w kosza... a w zasadzie rzucalem sobie... zeby sie rozluznic i odprezyc :)... ostatnio grywam czesto w kosza... mimo ze keidys go nie lubilem :) a tak... to po MOSiRze bylem zajety do 14 ;/... niestety musialem latac do sklepu i duzo pomagac mamie... no ale moze sie oplacalo... potem wszedlem na kompa i posprawdzalem troche stron :)... potem na 17.00 bylem na kosza wyzej wymienionego z kolega umówiony wiec poszedlem sobie pograc ;)... i sie szczerze mowiac odprezylem... i mimo ze zamknelem juz czesc zycia zwaną "zwiazek z Anette" to wspomnienia powrocily lekko i znowu humorek sie troche podpsul... o godzinie 19.00 zostalem zaangazowany do pilnowania dzieci ;/... za darmo ;/... teraz siedze tutaj i pisze wam notke... poklucilem sie z mamą w dzien jej imienin ;/ zwalilem... ale juz zapomniala i jest normalnie... ale sie czulem hamsko... mialem ochote pojsc i sie gdzies utopic albo cos... a jutro plany... jak wiecie brat o 9.50 gra mecz :) ... przed tym bede musial isc do lekarza i uslysze dalesze instrukcje albo poprostu zalecenie typu... "nie graj w pilke do..." ale zapewne do wrzesnia :/ chyba ze zle poszlo i do grudnia ;/... ajj prawie rok trwajaca kontuzja ;/... uwazajcie co robicie naprawde... to moze sie zle skonczyc...chociarz pewnie zadne z was niewie jak kocham pilke nożną... ale to tak jakbym stracil kogos z rodziny... a co do pilki... to juz nigdy wiecej nie postawie dziewczyny ponad pilke... to byl blad... i nigdy wiecej go nie popelnie... jezeli ktos chce zobaczyc jak to ejst to prosze bardzo postawcie swojego partnera ponad cos co kochacie ponad zycie... a potme zoabczcie jak to jest... ale dobra to juz skonczone... teraz tylko to dla mnie sie liczy naprawde :(... a tak to w zasadzie jutro bede wolny po 12 ... w zasadzie wszystko pozdrawiam :)... a i jeszcze jedno... :) pozdrawiam Anetke z 14 :)

środa, 25 lipca 2007

jakby wam to powiedziec... dzisiejszy dzien byl pelen przezyc przemyslen i deszczu ;/... po primo doszedlem do paru smutnych wniosków o ktorych nie mowie bo niektore osoby omglyby sie martwic badz chciec sie spotkac i pogadac o tym a tego mi sie jak na razie odechcialo... no chyba ze z Anetką z 14 BDSh bo dawno sie nie widzielismy a jest o czym gadac :) pozdrawiam zresztą :)... a one by sie o takie sprawy nie pytala... chociarz tez mnie pociesza... ale koneic gadania o zlych rzeczach... jeden z 3 zakladow przegralem z Troją ona wie ocb... zostaly 2... i jak jeden wygram to i drugi takze mam w kieszeni... wiec przechodze do dzialan ktore sa wyjsciem ostatecznym... co tu wiecej mowic... musze sprostowanie umiescic... nie bylem o 7.30 na stolach bo nie mialem ochoty isc o tej porze na dwor :)... bylem dzisiaj w sklepie i zauwazylem bardoz dziwna rzecz... otoz... jak wiekszosc wie nie pije alkoholu i nie zamierzam... a malo tego nawet neiwiem ilu procentowe jest normalne piwo... dzisiaj sie dowiedzialem ze cos okolo 5-6 %... wiec moze wyszedlem na glupka czasami... ale cos... i tak dalej nie zamierzam pic ani palic... jutro moja mama w domu wiec o 8 pojde na MOSiR i musze wracac na 9.30 zeby pomagac ;/... potem moze znowu sie wybiore... ale jest plus tego... nie bede biegal ani gral w pilke... dalej... wczoraj juz postanowilem to... zreszta po raz 3... ale zapomnialem napisac o tym w notce... ze zobaczylem ze nieprofesionalne, nieodpowiedzialne jest to ze nie cwicze tak jak mi nakazal fizjoterapeuta i ze im syzbciej to zrozumialbym to bym szybciej powrocil do pilki... tak wiec od dzisiaj sie biore ostro do roboty, biore sie takze za swoje zycie... musze pozrywac troche kontaktow... poubezpieczac na przyszlosc... miedzy innymi uratowac sobie tylek :)... zreszta dostalem juz za to od pewnej osoby... o ktorej ostatnio staram sie nie myslec... ale zastanawia mnie jedno na jej temat... kiedy... (troja dalej zna pytanie) i pozostanie bez dalszego konca zeby bylo troche tajemniczosci :)... a jak to sie sprawdzi to poprostu to powiem i bedize wiadomo o co chodzilo... wtedy powiem kiedy mowilem to co teraz wyzej napisalem i przytocze date tej notki :)... no a tak to juz konce... jutro wolny bd okolo 13, 14 wiec jak cos tokontakt gg(6986402), meil(woolfik92@92.pl), domowy(nie podam :P) tak to dzisiaj mam imieniny i nawet o tym nie pamietalem wiec zbytnio duzo nie stracilem :)... tylko szkoda ze przypada tez rocznica smierci babci :( ale staram sie o tym nie myslecw sumei wszystko pozdrawiam... :)

wtorek, 24 lipca 2007

coz... dzien mimo iz byl bezprzypalowy zaliczam do udanych :)... zreszta jakos powinienem jakies satystyki zrobic... ile dni bylo udanych a ile nie :)... hmm... zaczelo sie normalnie 7.00 pobudka... moze byc... no coz... potem na kompa i potem poszedlem na mosir okolo 9.00... nie bylo za ciekawie, zadnych specjalnych talentow... wygrana druzyny mojego brata z Piaskami 4:0 coz za mecz... a do polowy bylo 2:0... wszystkie moj brat strzelil... moaj krew :D:)... za rok sobie tez zagram... w tym roku nie moglem bo za bardzo mialem kontuzje... potem poszedlem do domku... i sobie posiedzialem... obejrzalem serial swoj numer 2 czyli PNM(pogoda na milosc)... potem okolo 15.20 zaczelem sie zbierac do Anette... i teraz zaczal sie dzien... myslalem ze bede mial wiele rzeczy do powiedzenia niemilych dla niej... ale bylo tak ze wszystko niemile co chcialem jej powiedziec to bylo raczej oparte na przypuszczeniach a co jest oparte na przypuszczeniach nie opuszcza mojej glowy... wiec okolo 15.40 bylem na miejscu... przesiedzialem sobie troche... i poszedlem do sklepu... o 15.45 bylem znowu na miejscu a ona jzu byla... hmm niebywale... jestem przyzwyczajony ze to tylko ja sie nie spozniam... ale jest jeszcze Troja ktora takze nienawidzi sie spozniac (chwala jej za to)... no to co mialem jej do powiedzenia myslalem ze bedizemy sie klucic dojdzie do podniesienia glosu... ale atmosfera byla jaka luzna... przyszlo to tak gladko... jakbym wszystko z nią zaplanowal wczesniej... no ogolnie mowiac czas spedzony z nia byl najazjesuper spedzonym od wielu wielu czasu... nie liczac tego ze musielismy skonczyc epizod zwany (papuszki nierozlaczki)... zlamalem dla niej jedna zasade ale ona dla mnie takze wiec jestesmy kwita... bylo to ostatni raz wiec niech nikt na nic nie liczy :)... i po dzisiejszym dniu mysle ze jednak mozna w niektorych przypadkach wrocic do tego co bylo po zerwaniu ze sobą... ogolem... niewiem moze ja ja kocham jak siostre... watpie ale dobra :P jest mi w jej towarzystwie dobrze... no ale ... plany na jutro...: 7.00 - pobudka/ 7.30 - stoly(ping pong, kosz)/ 9.00 - dom ( sprzatanie, obowiazki)/ 12.00 - spotkanko z Szutką i Troją / 14.20 - Pogoda na Milosc / 15.30 - wolny... (propozycje ????)...pozdrawiam :)...

poniedziałek, 23 lipca 2007

dziwny kurna dzien... bardzo dziwny... wszystko sie ukladalo nie wg planu... chociarz nie do konca wszystko... wstalem 8.00 dosyc pozno... ale przezyje... zapomnialem ze dzisiaj jest przerwa w rozgrywkach na MOSiRze i nie moglem isc wylawiac talentow... potem troche na kompa, pogadalem o tym i owym z paroma osobami... potem poszedlem na stoly... spotkalem troche towarzystwa... ciagle nucilem sobie piosenke Gavin Degraw - I don't want to be ... ale jakos tak wyszlo ze jakis dzinwy mialem humor... mimo ze Anette zaczela ostatnio troche mnie denerwowac w zasadzie chce sie z nia zobaczyc i za nia tesknie... potem przyszedlem do domu bo zjarzylem sie ze moj serial "pogoda na milosc" na TVN wiem moze troche glupio ze takie cos ogladam ale mi to sie tam podoba... polubilem kosza jakos... sciagnalem sobie piosenke stara jak swiat ale zajebiscie pasujaca do mojego polozenia i humoru... Karramba - Pocaluj mnie w dupe... w miare fajna piosenka... ale nadal mam pierwsza wymieniona piosenke i ciagle mysle o niej... jezeli to czyta to trudno bywa... juz na osiedlu wrzawa sie lekka podniosla na moj temat... dowiedzialem sie ze moge miec bardziej przewalone niz myslalem bo koles ktorego chcialem grzac jest kumplem chlopa ktory mial 25 lat za zabojstwo i wyszedl po 7 za dobre sprawowanie i zaplacil... wiec moge miec przewalone ;/... no ale dobra tam ja sie nei boje... z kolenam ostatnio cosraz lepiej bo nie biegam az tak :) ... teraz siedze bo niemam co robic i pisze wam ta notke ... slucham 2 piosenek wyzej wymienionych w kolko... no i sie zamulam... no i w zasadzie wszystko narazie :(... ostatnio uslyszalem pozatym fajne slowa ktore brzmialy nastepujaco... i zapamietajcie je bo mozecie je kiedys powtorzyc i moga sie kiedys was tyczyc... "Czasami trzeba stanąć i przyjrzec sie z boku żeby docenić co sie mialo..." ... a bym zapomnial... pozdrawiam Anetke z 14 :) bo ostatnio zapomnialem mimo ze mialem ale pozdrawiam i nie dlatego ze o to mnie prosila ale dlatego bo ja lubie :) ... pozdrawiam

niedziela, 22 lipca 2007

hmm... jak kazdego wieczora niewiem jak zaczac notke... dobra pisze jak bylo... do godziny 9.00 spalem... niewiem czemu ja tak pozno ostatnio wstaje... zjadlem, wszedlem na kompa zeby zalatwic co wazniejsze sprawy... a potem oskatrip gdzie zaczelo sie dziac :)... poszedlem na stoly... szczerze mowiac lekko z nadizeja ze bedzie bora... no dobra juz sie przyznam ze ja polubilem i nie mialem co robic to chcialem pograc z nimi w karty... no ale nie bylo jej... byla za to cala reszta paczuszki... no wiec zaczelo sie dziac... siedzieli tez skini... jeden pies raz zaryzykowac mozna... podszedlem podalem reke... pierwsze lody przelamane :D:)... siedzial zalany chlop... u ktorego mozliwe ze mam przewalone... albo przynajmniej powienem... a to potem sie dowiecie czemu... no to chcieli go skini skroic... mial komorke ae sie skubany obudzil i zasna spowrotem... i tak ze 3 razy... potem jak sie obudzil skini juz poszli... zaczelismy z nim gadac... troche go pojechalismy... mial 6 lat odsiadki i ma dobre znajomosci... niestety ja glupi lubie sie pakowac w klopoty... zaczal nas ganiac bo go pojechalismy ostro... a ze tam do mlodszych odemnie glownie zaczal sie zucac to musialem jakos zadzialac... krzyknalem czy taki kozak ze sie przy***rdala do mlodszych... a on do mnie czy ja taki mocny... no to ja ze zalezy w czym... a ten na to ze zobaczymy ze mnie zapamieta i bede miel przewalone... no badz co badz 6 lat odsiadki o czyms swiadczy... i zna rosola ktory tez siedzial i jest ostro przypakowany... no ale ja sie tam nei boje... inni pewnie by sie bali ale mi to tam wisi... wiec tak sobie sie bawilismy... potem poszedlem do domu bo myslalem ze spotkam sie z Anette bo bylismy umówieni... poco to juz niewazne... ale niestety powiedziala ze sie zle czula i nie mogla przyjsc... szkoda ze SMSem dizeki czemu o tym sie dowiedzialem dopiero na gg kiedy weszla 15 minut po umówionym czasie... no ale bywa... potme poszedlem na stoly i zaczelismy grac w karty... no to bylo w miare w miare... zaczal padac deszcz ale dalej sobie gralismy, powoli towarzystwo sie zwijalo wiec i my sie zwinelismy tak wiec teraz tutaj jestem... no a teraz gadam z Anette na gg... no i nie za bardzo mi ta rozmowa sie podoba... zreszta ona jakos ostatnio sie wykrecala od spotkan... wiecej sie potem dowiecie bo i tka o tym predzej czy pozniej napisze... pozdrawiam :)

sobota, 21 lipca 2007

jest wieczor wiec pisze notke :) nei moge sie jeszce przyzwyczaic ale pisze z jakas taka wieksza checia niz zwykle bo dzien byl w miare... hmm... niezwykly... musze usunąć jeden link bo czuje że zostane Kubusiem Puchatkiem (wtajemniczeni wiedzą ocb :)) i dlatego usuwam jeden link:) moze nawet na neigo eni zagladaliscie... sciagnalem nowa piosenke jak ktos chce to pisac komenty podawac meile i wysle :) ... no a tak pozatym... psize ta notke i nuce sobie pod nosem jedna taka piosenke przy ktorej mysle o hmm... wiecie.. ty ty ty ty ryryryry tyty... a dzialo sie dzisiaj tak... wstalem wyjatkowo pozno wrecz jeszce tego darowac nie moge... bo o 9.00... do godziny 12 sprzatalem a potem psozedlem z mama do sklepu... i wtedy zobaczylem cos dziwnego... najpierw zobaczylem dziecko tkaie z uposledzeniem... normalnie gdybym byl o tydzien mlodszy albo i wiecej to bym sie usmiechnal i szedl dalej... ale jakos mi za seerce cos scisnelo i jakos zal mi sie go zrobilo... potemw sklepie zobaczylem babcie starszą... i pomyslalem sobie co ja kiedys biedny bede robil jak bede w takim wieku... co ja mam takiego robic... chodzic do sklepu i sie meczyc????... o nie co to to nie... i dlatego z racji takiej iz nie powiedzie mi sie chyba w zyciu jezeli chodzi o zone to zostane zawodowo zolniezem i jak poczuje ze powoli brakuje mi sil do walczenia o cos to po prostu sie podloze :)... wiem to glupie ale jakos tak... potem zobaczylem ze ma jeszce proteze... odrazu pomyslalem o swojej kontuzjowanej nodze i o obietnicy zlozonej pewnej osobie ze bede o siebie dbal i na siebie uwazal... zamierzam dotrzymac slowa... zreszta zawsze dotrzymuje slowa... przynajmniej sie staram... potem do godizny 15 znowu sprzatalem... i bylem wolny... wiec poszedlem do sklepu bo cos mama zapomniala... a idac zrozumialem ze o dziwo sie nie boje smierci i ze sie sam o siebie nie boje... ze jakos dziwnie obchodza mnie inni bardziej niz ja... brat, mama, dziewczyna... ale mimo wszystko sie nie boje o siebie... potem z nudów poszedlem na stoly kolo basenu i tam spotkalem spoczko osoby dzieki ktorym moglem sie troche odprezyc... i pogrlaismy sobie znowu w karty... Józek sie zwalil z hutawki i prawie dostal po mordzie... ale to ostro wygladalo... potem jakos mi znowu cos zlapalo i jakos sie zasmucilem zaczelem sobie nucic piosenke znotu ta co teraz :D... i jakos tak dziwnie sie zrobilo... ale te dziwnie bylo przyjemne... bo obudzila sie we mnie nowa nadzieja zreszta drugi raz od wczoraj :).... potem przyszedlem do domu i dostalem wiadomosc ze Szutka dzwonila... wiec przelozylem karte bo ostatnio cos z komorka mam nie tak... i wyslalem smsa czy cos chciala... i dostalem wiadomosc o "linku" i "Kubusiu Puchatku" i tak wyszlo ze nie pogadalem sobie dzisiaj z pampersem na gg chociarz chcialem a co do twojego komentarza Ola(pampersik) to wierny jestem jak cholera tylko nie kazdy to widzi i docenia :( ... a tak to w zasadzie wszystko... specjalnie ta notke dedykuje Szutce... bo mnie rozsmieszyla i tak jakos mnie naszlo... nie zapomne oczywiscie wspomniec ze pewna osoba o ktorej mysle 20 godzin na dobe chce mnie pozbawic męskosci i ze mimo wszystko i tak Ją kocham :)... pozdrawiam :)

piątek, 20 lipca 2007

postanowilem że będe teraz notki pisal wieczorkiem aby opisac miniony dzien kiedy jeszcze mam swierza pamiec :)... no wiec... dzien sie za dobrze nie zapowiadal... nie zjadlem sniadania... chodzilem tak do 15.00... ale w miedzy czasie bylem na MOSiRze i oglądalem jak graja inni... sam niestety grać nie moge... w sumie poszedlem tam zeby zobaczyc czy sa jacys utalentowani pilkarze :D ale niestety udalo mi sie wyszukac tylko 2 wiec to nie za wiele jak na 150 osob bo tyle tam mniej wiecej bylo :)... zmienilem zdanie co do mojego polozenia i postanowilem sie postarac zeby Anette odzyskala do mnie zaufanie i zeby ze mną nie zerwala... bo tego sie spodziewam jak narazie... czyli innymi slowy ztlumilem dola... ale samopoczucie i tak mialem jakies dziwne...potem sie nudzilem wiec poszedlem z mamą do sklepu... dalej sie znowu nudzilem wiec skorzystalem z propozycji brata i poszedlem na stoly ping pongowe... przy basenie... tam siedzialy 3 dziewczyny z ktorymi mi sie fajnie gralo... co poprawilo mi jakos humor... :) jakos dziwnie Bora sie usmiechala... moze mam cos z mózgiem nie tak :)... ale niestety musze zasmucic ze ja tylko i wylacznie kocham moją Anette... kiedy tak gralismy przeszla pewna osoba nie zwrocilem uwagi... ktora miala perfumy podobne do bylych, nie aktualnych perfum Anette... wiec mi sie przypomniala... usmiechnelem sie i nie szla mi juz tak dobrze gra ale myslalem o niej :)... w zasadzie to wszystko teraz siedze tutaj i przyblizam wam moj dzien :)... plany na jutro... nuda :(... pozdrawiam