4 lata temu
sobota, 21 lipca 2007
jest wieczor wiec pisze notke :) nei moge sie jeszce przyzwyczaic ale pisze z jakas taka wieksza checia niz zwykle bo dzien byl w miare... hmm... niezwykly... musze usunąć jeden link bo czuje że zostane Kubusiem Puchatkiem (wtajemniczeni wiedzą ocb :)) i dlatego usuwam jeden link:) moze nawet na neigo eni zagladaliscie... sciagnalem nowa piosenke jak ktos chce to pisac komenty podawac meile i wysle :) ... no a tak pozatym... psize ta notke i nuce sobie pod nosem jedna taka piosenke przy ktorej mysle o hmm... wiecie.. ty ty ty ty ryryryry tyty... a dzialo sie dzisiaj tak... wstalem wyjatkowo pozno wrecz jeszce tego darowac nie moge... bo o 9.00... do godziny 12 sprzatalem a potem psozedlem z mama do sklepu... i wtedy zobaczylem cos dziwnego... najpierw zobaczylem dziecko tkaie z uposledzeniem... normalnie gdybym byl o tydzien mlodszy albo i wiecej to bym sie usmiechnal i szedl dalej... ale jakos mi za seerce cos scisnelo i jakos zal mi sie go zrobilo... potemw sklepie zobaczylem babcie starszą... i pomyslalem sobie co ja kiedys biedny bede robil jak bede w takim wieku... co ja mam takiego robic... chodzic do sklepu i sie meczyc????... o nie co to to nie... i dlatego z racji takiej iz nie powiedzie mi sie chyba w zyciu jezeli chodzi o zone to zostane zawodowo zolniezem i jak poczuje ze powoli brakuje mi sil do walczenia o cos to po prostu sie podloze :)... wiem to glupie ale jakos tak... potem zobaczylem ze ma jeszce proteze... odrazu pomyslalem o swojej kontuzjowanej nodze i o obietnicy zlozonej pewnej osobie ze bede o siebie dbal i na siebie uwazal... zamierzam dotrzymac slowa... zreszta zawsze dotrzymuje slowa... przynajmniej sie staram... potem do godizny 15 znowu sprzatalem... i bylem wolny... wiec poszedlem do sklepu bo cos mama zapomniala... a idac zrozumialem ze o dziwo sie nie boje smierci i ze sie sam o siebie nie boje... ze jakos dziwnie obchodza mnie inni bardziej niz ja... brat, mama, dziewczyna... ale mimo wszystko sie nie boje o siebie... potem z nudów poszedlem na stoly kolo basenu i tam spotkalem spoczko osoby dzieki ktorym moglem sie troche odprezyc... i pogrlaismy sobie znowu w karty... Józek sie zwalil z hutawki i prawie dostal po mordzie... ale to ostro wygladalo... potem jakos mi znowu cos zlapalo i jakos sie zasmucilem zaczelem sobie nucic piosenke znotu ta co teraz :D... i jakos tak dziwnie sie zrobilo... ale te dziwnie bylo przyjemne... bo obudzila sie we mnie nowa nadzieja zreszta drugi raz od wczoraj :).... potem przyszedlem do domu i dostalem wiadomosc ze Szutka dzwonila... wiec przelozylem karte bo ostatnio cos z komorka mam nie tak... i wyslalem smsa czy cos chciala... i dostalem wiadomosc o "linku" i "Kubusiu Puchatku" i tak wyszlo ze nie pogadalem sobie dzisiaj z pampersem na gg chociarz chcialem a co do twojego komentarza Ola(pampersik) to wierny jestem jak cholera tylko nie kazdy to widzi i docenia :( ... a tak to w zasadzie wszystko... specjalnie ta notke dedykuje Szutce... bo mnie rozsmieszyla i tak jakos mnie naszlo... nie zapomne oczywiscie wspomniec ze pewna osoba o ktorej mysle 20 godzin na dobe chce mnie pozbawic męskosci i ze mimo wszystko i tak Ją kocham :)... pozdrawiam :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Wilcku no to ja ci powiem ze juz sobie na gadu gaduuu pogadalismy i oby z rana pogadac jescze :D bo ja wyjeżdżam :(( bede tesknic za twoim blogiem i gadaaaaniem z toba :) ahh :D:D no ciesze sie ze sie trzymasz i jestes wierny i oby to zaczeli doceniac wsyzscy :** Busiaki i do... pisania :** mUuuach:*
hehehehe
dzięki Kubuś za dedykację...
A z tym puchatkiem to nie żartowałyśmy :P
Pozdro :)
Prześlij komentarz