wtorek, 31 lipca 2007

jest to juz 29 notka w historii tego bloga i nadal mi sie nei znudzilo pisanie ich kazdego dnia. malo tego juz sie przyzwyczailem :) polubilem tego bloga i tak latwo nie zrezygnuje. to w zasadzie dizeki paru osobom ktore pisza albo komentarze albo mowia ze fajnie czyta sie moje notki (pozdrawiam :)). coz... niewiem czy to prawda w kazdym badz razie staram sie :). a teraz zacznijmy jak spedzilem dzien. najpierw sie nudzilem. woogle mialem zapisywac wszystko na kartce co sie dzialo zeby potem niczego nie pominac... wiec dizen zaczelem przed 6.30. a biore ten fakt z tad ze mama ma budzik nastawiony o 6.30 a ja wstalem na dlugo przed tym jak zadzwonil :). zapowiadalo sie ciekawie. do godziny 10 sobie siedzialem na kompie, gadalem z bratem i sluchalem muzyki oraz pykalem brata (pozdrawiam) paletka od pingla po scianie. znacie ta zabawe bo pisalem o niej wczesniej :). potem o 10 poszedlem na MOSiR zeby popatrzec jak graja. szczerze mowiac nic ciekawego nie pokazali chociarz jeden zawodnik zapadl mi w pamiec. ale inni to zal.pl :) potem poszedlem na sp6 bo na 11.00 bylem umowiony grac w noge. wiem moj blad nie powinienem grac ale jakos odziwo nic mi sie nei stalo a noga mi nie spuchla. wiec to znak ze jest dobrze :D:). gralismy sobie w deszczu malym duzym i w sloncu i w wietrze czyli dzisiaj dzien hmm.. zmienny :):P. potem przyszedlem do domku i sie nudzilem grajac w byle gowna na kompie do godziny 16 a propo gralismy w noge okolo 2-3 godzin :) potem zaszedl florest(pozdrawiam) wiec wyszedlem i poszlismy kupic mi paletke do pingla :) kupilem jakies made in china ale moze byc dorbze mi sie nią gra :). no i poszlismy oczywiscie na stoly. xD zajesuper sie gralo szczerze mowiac. nieskromnie powiem ze dobrze gralem ale kto powiedzial ze ja jetem skromny :);p . super mi wszystko wchodzilo ale i tak przegralem z kamilem poprostu byl lepszy, albo mial farta. potem poszlismy na bujak i tam posiedzielismy duzo duzo czasu. wyzalilem mu sie powiedzialem wszystko co w sobie tlumilem i o dziwo sie nie rozplakalem. bo oczywiscie wszystko dotyczylo jednej osoby ktorej imienia nie wypowiem bo nie chce. no ale doszedlem do bardzo ciekawych wnioskow ktore musze zapisc i potem zobaczymy czy sie sprawdzą. nie ma to jak friend :). a teraz siedze tutaj i pisze wam o wszystkim co dzisiaj sie wydarzylo. zapadla mi w pamiec kolejna fajna piosenka mianowicie "Toples - powiedzieć tobie" polecam :D:) naprawde mimo ze niektorzy nie lubia disco polo to i im moze sie spodobac. teraz siedzed tutaj i czekam na Detektywa Monka :). pozdrawiam... :)

poniedziałek, 30 lipca 2007

heh... jakby to ująć... ciekawy w miare dzien :) Zacznijmy od początku. Umówilem sie że zbudze Anete (pozrawiam) o 3.59. Wstalem o godzinie 3.55 i prawie ze odrazu do niej zadzwonilem wiec chyba za wczesnie ja zbudzilem. potem polezalem sobie w luzku jeszcze i znowu zasnalem bo pomyslalem ze poco mi lezec. Tylko by mi cos glupiego przyszlo do glowy. Dalej... Wstalem normalnie o godzinie 8.00 . Zaczelo sie robic ciekawe. Pierwsze co zrobilem jak zwykle to odpalilem kompa i sprawdzilem wszystkie podstawowe strony (gry, konta itp). Potem pomyslalem sobie: pójde do fryzjera i sie zetne tak jak najkrocej mi mama(pozdrawiam) pozwoli. Wiec sie zcialem na 5 mm i wygladam jak Lukas z Pogoda Na Milosc. :D:) O godzinie 11.00 bylismy umówieni na gre w pilke na sp6 poszedlem ale niestety nikt nie chcial grac bo bylo mokro ;/ mi to oczywiscie nei przeszkadza bo ja moge grac niezaleznie od pogody czy snieg czy deszcz czy cokolwiek juz w kazdej pogodzie gralem. Poszedlem wiec do domu i zaczelem ambitnie sie nudzic. Zrobilem sobie "za" i "przeciw" co do jednej sprawy ktora mnie gnebi i jak narazie wychodzi mi 13 "przeciw" 11 "za". Szkoda, ale moze cos jeszcze sie dopisze. Przestalem wyznawac zasade ze "Szanse są zawsze" ale nadal wyznaje że "Lepiej zaryzykować i żalować niż żalować że się nie zaryzykowalo" i nadal bede taki sam moze juz sie nie bede zkaochiwal ale nadal bede ten sam :). Potem poszedlem z Cinkiem (pozdrawiam) do empiku bo chcial kupic sobie gre na ktora czekal od x czasu :D:). Niewiele mu do szczescia potrzebne :) chociarz mi tez wydaje sie ona ciekawa. Potem sie znowu ambitnie nudzilem i znowu sie umówilem z Cinkiem. Tym razem na pingla :). Poszlismy na stol pod basenem a tam "Czterji Czterji" czyli Lebudy ojciec i sam Lebuda :). wiec zagralismy z nimi w debla szczerze mowiac nie pamietam jak byl wynik ale sie fajnie gralo i chyba wygralismy musicie zapyatc Cinka bo ja nie pamietam. Potem zrobilem glupi ruch ale ryzyk fizyk. A mianowicie poszedlem z Cinkiem grać w noge. na 10 sytuacji sam na sam(bo trenowalismy)strzelil tylko jedną, na 10 karnych nie strzelil zadnego czyli innymi slowy powracam do formy :). Doszedl Kamil (pozdrawiam) i pogralismy sobie na jedna bramke troche akcji. Doszla Kasia(pozdrawiam) dawno z nią nie gadalem :) fajnie bylo rozmowa na gg to nei to samo co na rl :). Potem poszlismy na Male Boisko (pokemon) i tam pograli sobie jeden na jednego bo ja naciagnalem Sciegno Achillesa (nie ma nic bolesniejszego przy chodzeniu i beganiu ;/ ) Gralismy a tam taka babka siedzi co zawsze probuje wygonic i zawsze grozi ze na policje zadzwoni. Przyjechala policja i podyskutowalisy na temat czy na pol legalnym boisku mozemy grac. Niestety panowie policjanci mieli wrgumenty nei do przebicie i musielismy zmienic miejscowe ;/ sobie troche pogralismy potem poszedlem z bratem i kolega (pozdrawiam obu) do sklepu i teraz siedze tutaj sluchajac starszych neico piosenek i tych nowych takze :);p czyli wszystkich :) . Mam nadzieje ze kolano mi nie spuchnie a Achilles mnie poboli przez jakis tydzient o bedzie dla mnie lepiej bo wtedy w noge ani nic nie bede mogl grac :) kompletnie. koncze ;) pozdrawiam ...

niedziela, 29 lipca 2007

heh... najpierw zaczne od oceny dnia. Dzien mozna ocenic na 8/10 :) Ale zanim wma go opisze musze troche poopowiadac cos innego. Otóż pewna osoba lubi osoby ktore sa szczere i mowia wszystko co mysla szczerze. Ja dzisiaj powiedzialem co mysle i dostalem za to hmm... opieprz, moze mozna to inaczej nazwac poklucilismy sie i dlatego miedzy innymi dizen nie zarobil 9 punktu. 10 natomiast zabraklo dlatego bo badz co badz moglbym sie jeszcze spotkac z paroma innymi osobami albo przynajmniej z nimi pogadac i dlatego bo bralem w kosza mimo ze nie powinienem(w siatke tez). Zaczne od poczatku. Sen sie nie spelnil wiec teraz przynajmniej mam co do powiedzenia jak ktos powie mi ze wszystko jest mozliwe jak sie tego chce. Otoz nie zawsze i nie wszystko godzina 8.00 pobudka. Wiem późno ale jakos mialem humor tak slugo spac. 9.30 wyjscie na zbiorke rady dzien sie zaczyna spoczko. Na radzie jak zwykle sie smialismy i zartowalismy ale trzeba bylo sie wziasc za robote wiec mam zlecone pare spraw z czego szczerze mowiac sie ciesze :). Potem wracam niezly ubaw z kolegami i o 11.34 spotkalem sie z Anette, Michalem, Karpiem (pozdrawiam cala 3):) nic dodac nic ujac (moze). Pogralismy w karty. Potem ja odprowadzilismy. Nic godnego uwagi przy tym nie bylo. No moze poza jednym ale to mniejsza o to. Komp jak zwykle posiedzialem sobie troche czasu. Umówilem sie z kolegą na kosza wiec poszedlem grac najpierw w krola ale nam sie znudzilo. we 2 zresztą nudno. potem zagralismy meczyk. moglbym nie wspominac o wyniku ale dobra przegralem 30:13(zarto zauwazyc ze liczba zdobytych moich pkt swiadczy o tym ze zaliczylem rzut za 3 pkt ). potem przyszedlem do domu i zjadlem obiad. Przyszedl Cinek (pozdrawiam) pochodzilismy, poopowiadalismy, pognilismy wogole fun :D . Zaszlismy po Karpia(juz pozdrawialem :P) lecz jego nie bylo. Jednak nie zaprzestalismy na tym. poszlismy sobie po osiedlu(nie swoim:P) a potem trafilismy pod szkole bo przechodzilismy obok a ze zauwazylismy Karpia i Anete grajacych w siatke to podeszlismy do nich. Potem zaczelismy grac w siatke nic specjalnego normalna rozrywka :) niema o czym mowic. Odprowadzislimy ja i teraz siedze w domu ale z Cinkiem bylo super. Ostra polewa. A tak to wszystko. Jutro gramy w noge. Wiem ze mi nie mozna ale przez troche pogram moze mi sie nic nie stanie (moze). Tak to koncze pozdrawiam ...

sobota, 28 lipca 2007

coz... dzisiaj druga notka... ale pierwsa byla zalegla za wczoraj :);p wiec jezeli ktos przeczytal dzisiejsza pierwsza i nie przeczytal tej to znaczy ze jest malo spostrzegawczy bo inaczej jest nieco napisana :) od czego tu by zaczac. moze od poczatku... wstalem cholernie pozno za co bylem na siebie zly bo az o 9.00 ;/ coz bywa i tak juz powoli przestaje pisac kropeczki :P bo niektorych wkurzaja a wiec wrocmy do tematu. Wstalem o 9.00 i zjadlem sniadanie oczywiscie przygotowania do dnia komp o 10.00. Potem jakos sie nudzilem to zapuscilem muzyke i sobie posurfowalem po stronkach roznych. Okolo godziny 15 brat wyszedl na mecz a mama poszla do sasiadki. Wpadlem na ciekawy pomysl. ustawilem sobie normalny stol jakies 40 cm od sciany i jak forest gump pykalem sobie o sciane :). Tak pykalem sobie z godzinke ale oczywiscie musialem cos w tle miec bo inaczej nie mozna. Zawsze sie pracuje przy muzyce :D wrzucilem jakies 10 piosenek na liste i pykalem. W pewnym momencie ktos zagadal. "Nieznajomy" mi wyskoczylo. No ale dobra tam odniore. Napisala ze jest dziewczyną. Ale mi to nei wsytarcza wiec zapytalem dokladniej. A ona na to że "czarna"... mysle(to zadkie zwlaszcza w weekendy a tym bardziej wakacyjne) nie znam dziewczyny no to pisze ze jak sie zastanowi i zdecyduje mi przedstawic to ze neich zagada... no a ona na to ze zna Floresta(pozdrawiam) i ze ziomków z klasy... wiec mysle sobie ze z naszej szkoly. Nie napewno ale raczej tak :) [sorki ze pisze raz duza a raz mala ale musze sie jeszcze przyzwyczaic] juz sie nie odzywala. Mialem juz powrocic do ping ponga ale... no zgadnijcie :)... zagadala druga osoba ;/ i znowu nie chciala sie przedstawic to powiedzialem ze zablokuje. Ona na to "nara" a ja na to narka i blok :)... tka postepuje i niech bedize to przestroga :)... dalej gralem z ping ponga a potem przyszedl Florest. Sprawdzil sobie traviana a potem poszlismy z Filoniem(pozdrawiam) grac w kosza. POpykalismy sobie troche a potem jeden na jednego turniej. Nie bede wam tego przyblizal bo nic ciekawego :P... potem wrocilem do domu i jestem tutaj :)... ale zanim skoncze ta notke to chce powiedziec Julka(pozdrawiam) ze niestety jej przepowiednie sie nie sprawdza... takie zycie :( no ale coz nie pisz w komencie o co chodzilo bo to ma zostac nasza tajemnica. Natomiast Anetka z 14 (pozdrawiam) ma racje i powinienem zrobic to co ona radzi zreszta sam na to wpadlem juz :)... a tak to nic innego jak tylko powiedziec że nie postawie juz nic wiecej ponad Pilke Nożną wiec niewazne co piszecie w komentarzach juz nie zmienicie tego... pozdrawiam resztę ... pa
coz... wczoraj nie wstawilem notki na tego bloga bo nie za bardzo moglem wejsc... ;/ juz jedna osoba sie upomniala. postanowilem sie troche powstrzymywac od pisania "..." bo niektore osoby juz to denerwuje. troche minie zanim przestane to pisac :) ale jednak bede sie staral i prosze to docenic. co do przecinkow to nie zamierzam przegladac tekstu bo pisze z rozpedem aby nie zapomniec niczego. a oto jak minąl wczorajszy dzien... wstalem wyjatkowo pozno bo o 8.00 ;/ no a potem na MOSiR ogladac jak brat gra. wszystko bylo dobrze, wygrana pewna. nastepny mecz we wtorek a raczej 2 mecze ;/ niewiem jak oni to kondycyjnie wyrobią ale dobra ;/ to nie ja gram trzymam tylko kciuki. potem mialem sie o 17.00 spotkac z Anette. na 16.10 sie umówilem na kosza. i juz zaraz mialem wychodzic a tu brat do mnie ze ktos do mnie... odbieram a tu Karp. no to wychodze patrze a tu stoi sam Karp. ale jedno mi nie pasuje. pierwsze jest bez roweru a tak zazwyczaj sam nie zachodzi, drugie ze "Bert" mówil ze koledzy do mnie... wiec innymi slowy powinienem odrazu wysnuc wniosek ze nie jest sam. ide na bujak patrze... a tam oczywiscie :) Michal i Anette :) czyli jednak sam nie przybyl... przepraszam Filoń że nie przyszedlem ale tak wyszlo sorki ;/. po jakichs 5 minutach doszla Szutka z Luckiem i pomyslalem ze dawno taka paczka sie nei spotykalismy... no jeszcze brakuje 2 osob ale to juz z wiadomych przyczyn, duzej odleglosci :(... potem poszlismy na MOSiR czego zaluje bo zaczelem grac tam w pilke ;/ ze tez mi cos takeigo do glowy strzelilo. juz bylo dobrze a tu pizdizec. i jeszcze w poniedzialem do lekarza. ale widac ze noga powoli sie regeneruje bo coraz mniej plynu sie zbiera po wysilku fizycznym czyli jest dobrze, lecz bylo by lepiej gdybym nie gral wczoraj. malo tego uwalilem biala koszulke :D i moje ulubione spodenki :(... uwalilem to malo powiedziane nie jestem w stanie tego opisac :p potem poszedl sobie Karp :( potem wykruszyli sie Szutka i Lucek. Michal i Anette sobie chodzili na okolo boiska i o czyms osbie gadali. a po ich twarzach moglem wyczytac ze niezbyt to byl mily temat. a ja co innego mialem do roboty. podbijalem sobie pilke i kopalem o plot ... potem Anette musiala juz sie zwijac... znaczy sie eni musiala miala jeszcze troche czasu to poszlismy do mnie na bujak ale jak to ona okreslila "atmosfere mozna pokroic nożem" wiec wyszla i odprowadzilismy ja do domu... warto podkreslic ze przez polowe drogi atmosfera byla hmm... ble potem jakos rozpadal sie deszcz i sobie przeszlismy po osiedlu troszke w deszczu humory sie poprawily. na koniec keidy podeszlismy pod jej klatke... przyszla mi pewna mysl do glowy... ale szybko od niej odszedlem bo to bylo przyzwyczajenie. niektorzy wiedza jakie bo do nich tez chce tak mowic ostatnio pod koniec rozmowy za co przepraszam po prostu warjuje :)... a tak pozatym to w sumie wszystko... dzisiaj wieczorkiem jeszcze napisze notke pozdrawiam... pa

czwartek, 26 lipca 2007

coz... dzisiajszy dzien byl pelen hmm... roboty :)... wstalem o godzinie 7.00 normalnie :)... poszedlem na MOSiR bo moj brat gral dzisiaj mecz... oczywiscie wygrana... ale tylko 2:0 jedna bramka mojego brata... bilans bramek 22:1 :) czyli rozgramiają wszystkich :)... pierwsze miejsce... nazwa druzyny :D:D "Ojejku! zapomnialem hasla" fajna nazwa i chetnie bym zagral za rok... brat doznal kontuzji i to mozliwe ze powaznej... ale moze zagra jutro... jutro niestety musze isc do lekarza aby zadecydowal czy leczenie zakonczone... oby tak... a zreszta coraz lepiej jest z kolanem :):P... mimo ze dzisiaj gralem w kosza... a w zasadzie rzucalem sobie... zeby sie rozluznic i odprezyc :)... ostatnio grywam czesto w kosza... mimo ze keidys go nie lubilem :) a tak... to po MOSiRze bylem zajety do 14 ;/... niestety musialem latac do sklepu i duzo pomagac mamie... no ale moze sie oplacalo... potem wszedlem na kompa i posprawdzalem troche stron :)... potem na 17.00 bylem na kosza wyzej wymienionego z kolega umówiony wiec poszedlem sobie pograc ;)... i sie szczerze mowiac odprezylem... i mimo ze zamknelem juz czesc zycia zwaną "zwiazek z Anette" to wspomnienia powrocily lekko i znowu humorek sie troche podpsul... o godzinie 19.00 zostalem zaangazowany do pilnowania dzieci ;/... za darmo ;/... teraz siedze tutaj i pisze wam notke... poklucilem sie z mamą w dzien jej imienin ;/ zwalilem... ale juz zapomniala i jest normalnie... ale sie czulem hamsko... mialem ochote pojsc i sie gdzies utopic albo cos... a jutro plany... jak wiecie brat o 9.50 gra mecz :) ... przed tym bede musial isc do lekarza i uslysze dalesze instrukcje albo poprostu zalecenie typu... "nie graj w pilke do..." ale zapewne do wrzesnia :/ chyba ze zle poszlo i do grudnia ;/... ajj prawie rok trwajaca kontuzja ;/... uwazajcie co robicie naprawde... to moze sie zle skonczyc...chociarz pewnie zadne z was niewie jak kocham pilke nożną... ale to tak jakbym stracil kogos z rodziny... a co do pilki... to juz nigdy wiecej nie postawie dziewczyny ponad pilke... to byl blad... i nigdy wiecej go nie popelnie... jezeli ktos chce zobaczyc jak to ejst to prosze bardzo postawcie swojego partnera ponad cos co kochacie ponad zycie... a potme zoabczcie jak to jest... ale dobra to juz skonczone... teraz tylko to dla mnie sie liczy naprawde :(... a tak to w zasadzie jutro bede wolny po 12 ... w zasadzie wszystko pozdrawiam :)... a i jeszcze jedno... :) pozdrawiam Anetke z 14 :)

środa, 25 lipca 2007

jakby wam to powiedziec... dzisiejszy dzien byl pelen przezyc przemyslen i deszczu ;/... po primo doszedlem do paru smutnych wniosków o ktorych nie mowie bo niektore osoby omglyby sie martwic badz chciec sie spotkac i pogadac o tym a tego mi sie jak na razie odechcialo... no chyba ze z Anetką z 14 BDSh bo dawno sie nie widzielismy a jest o czym gadac :) pozdrawiam zresztą :)... a one by sie o takie sprawy nie pytala... chociarz tez mnie pociesza... ale koneic gadania o zlych rzeczach... jeden z 3 zakladow przegralem z Troją ona wie ocb... zostaly 2... i jak jeden wygram to i drugi takze mam w kieszeni... wiec przechodze do dzialan ktore sa wyjsciem ostatecznym... co tu wiecej mowic... musze sprostowanie umiescic... nie bylem o 7.30 na stolach bo nie mialem ochoty isc o tej porze na dwor :)... bylem dzisiaj w sklepie i zauwazylem bardoz dziwna rzecz... otoz... jak wiekszosc wie nie pije alkoholu i nie zamierzam... a malo tego nawet neiwiem ilu procentowe jest normalne piwo... dzisiaj sie dowiedzialem ze cos okolo 5-6 %... wiec moze wyszedlem na glupka czasami... ale cos... i tak dalej nie zamierzam pic ani palic... jutro moja mama w domu wiec o 8 pojde na MOSiR i musze wracac na 9.30 zeby pomagac ;/... potem moze znowu sie wybiore... ale jest plus tego... nie bede biegal ani gral w pilke... dalej... wczoraj juz postanowilem to... zreszta po raz 3... ale zapomnialem napisac o tym w notce... ze zobaczylem ze nieprofesionalne, nieodpowiedzialne jest to ze nie cwicze tak jak mi nakazal fizjoterapeuta i ze im syzbciej to zrozumialbym to bym szybciej powrocil do pilki... tak wiec od dzisiaj sie biore ostro do roboty, biore sie takze za swoje zycie... musze pozrywac troche kontaktow... poubezpieczac na przyszlosc... miedzy innymi uratowac sobie tylek :)... zreszta dostalem juz za to od pewnej osoby... o ktorej ostatnio staram sie nie myslec... ale zastanawia mnie jedno na jej temat... kiedy... (troja dalej zna pytanie) i pozostanie bez dalszego konca zeby bylo troche tajemniczosci :)... a jak to sie sprawdzi to poprostu to powiem i bedize wiadomo o co chodzilo... wtedy powiem kiedy mowilem to co teraz wyzej napisalem i przytocze date tej notki :)... no a tak to juz konce... jutro wolny bd okolo 13, 14 wiec jak cos tokontakt gg(6986402), meil(woolfik92@92.pl), domowy(nie podam :P) tak to dzisiaj mam imieniny i nawet o tym nie pamietalem wiec zbytnio duzo nie stracilem :)... tylko szkoda ze przypada tez rocznica smierci babci :( ale staram sie o tym nie myslecw sumei wszystko pozdrawiam... :)

wtorek, 24 lipca 2007

coz... dzien mimo iz byl bezprzypalowy zaliczam do udanych :)... zreszta jakos powinienem jakies satystyki zrobic... ile dni bylo udanych a ile nie :)... hmm... zaczelo sie normalnie 7.00 pobudka... moze byc... no coz... potem na kompa i potem poszedlem na mosir okolo 9.00... nie bylo za ciekawie, zadnych specjalnych talentow... wygrana druzyny mojego brata z Piaskami 4:0 coz za mecz... a do polowy bylo 2:0... wszystkie moj brat strzelil... moaj krew :D:)... za rok sobie tez zagram... w tym roku nie moglem bo za bardzo mialem kontuzje... potem poszedlem do domku... i sobie posiedzialem... obejrzalem serial swoj numer 2 czyli PNM(pogoda na milosc)... potem okolo 15.20 zaczelem sie zbierac do Anette... i teraz zaczal sie dzien... myslalem ze bede mial wiele rzeczy do powiedzenia niemilych dla niej... ale bylo tak ze wszystko niemile co chcialem jej powiedziec to bylo raczej oparte na przypuszczeniach a co jest oparte na przypuszczeniach nie opuszcza mojej glowy... wiec okolo 15.40 bylem na miejscu... przesiedzialem sobie troche... i poszedlem do sklepu... o 15.45 bylem znowu na miejscu a ona jzu byla... hmm niebywale... jestem przyzwyczajony ze to tylko ja sie nie spozniam... ale jest jeszcze Troja ktora takze nienawidzi sie spozniac (chwala jej za to)... no to co mialem jej do powiedzenia myslalem ze bedizemy sie klucic dojdzie do podniesienia glosu... ale atmosfera byla jaka luzna... przyszlo to tak gladko... jakbym wszystko z nią zaplanowal wczesniej... no ogolnie mowiac czas spedzony z nia byl najazjesuper spedzonym od wielu wielu czasu... nie liczac tego ze musielismy skonczyc epizod zwany (papuszki nierozlaczki)... zlamalem dla niej jedna zasade ale ona dla mnie takze wiec jestesmy kwita... bylo to ostatni raz wiec niech nikt na nic nie liczy :)... i po dzisiejszym dniu mysle ze jednak mozna w niektorych przypadkach wrocic do tego co bylo po zerwaniu ze sobą... ogolem... niewiem moze ja ja kocham jak siostre... watpie ale dobra :P jest mi w jej towarzystwie dobrze... no ale ... plany na jutro...: 7.00 - pobudka/ 7.30 - stoly(ping pong, kosz)/ 9.00 - dom ( sprzatanie, obowiazki)/ 12.00 - spotkanko z Szutką i Troją / 14.20 - Pogoda na Milosc / 15.30 - wolny... (propozycje ????)...pozdrawiam :)...

poniedziałek, 23 lipca 2007

dziwny kurna dzien... bardzo dziwny... wszystko sie ukladalo nie wg planu... chociarz nie do konca wszystko... wstalem 8.00 dosyc pozno... ale przezyje... zapomnialem ze dzisiaj jest przerwa w rozgrywkach na MOSiRze i nie moglem isc wylawiac talentow... potem troche na kompa, pogadalem o tym i owym z paroma osobami... potem poszedlem na stoly... spotkalem troche towarzystwa... ciagle nucilem sobie piosenke Gavin Degraw - I don't want to be ... ale jakos tak wyszlo ze jakis dzinwy mialem humor... mimo ze Anette zaczela ostatnio troche mnie denerwowac w zasadzie chce sie z nia zobaczyc i za nia tesknie... potem przyszedlem do domu bo zjarzylem sie ze moj serial "pogoda na milosc" na TVN wiem moze troche glupio ze takie cos ogladam ale mi to sie tam podoba... polubilem kosza jakos... sciagnalem sobie piosenke stara jak swiat ale zajebiscie pasujaca do mojego polozenia i humoru... Karramba - Pocaluj mnie w dupe... w miare fajna piosenka... ale nadal mam pierwsza wymieniona piosenke i ciagle mysle o niej... jezeli to czyta to trudno bywa... juz na osiedlu wrzawa sie lekka podniosla na moj temat... dowiedzialem sie ze moge miec bardziej przewalone niz myslalem bo koles ktorego chcialem grzac jest kumplem chlopa ktory mial 25 lat za zabojstwo i wyszedl po 7 za dobre sprawowanie i zaplacil... wiec moge miec przewalone ;/... no ale dobra tam ja sie nei boje... z kolenam ostatnio cosraz lepiej bo nie biegam az tak :) ... teraz siedze bo niemam co robic i pisze wam ta notke ... slucham 2 piosenek wyzej wymienionych w kolko... no i sie zamulam... no i w zasadzie wszystko narazie :(... ostatnio uslyszalem pozatym fajne slowa ktore brzmialy nastepujaco... i zapamietajcie je bo mozecie je kiedys powtorzyc i moga sie kiedys was tyczyc... "Czasami trzeba stanąć i przyjrzec sie z boku żeby docenić co sie mialo..." ... a bym zapomnial... pozdrawiam Anetke z 14 :) bo ostatnio zapomnialem mimo ze mialem ale pozdrawiam i nie dlatego ze o to mnie prosila ale dlatego bo ja lubie :) ... pozdrawiam

niedziela, 22 lipca 2007

hmm... jak kazdego wieczora niewiem jak zaczac notke... dobra pisze jak bylo... do godziny 9.00 spalem... niewiem czemu ja tak pozno ostatnio wstaje... zjadlem, wszedlem na kompa zeby zalatwic co wazniejsze sprawy... a potem oskatrip gdzie zaczelo sie dziac :)... poszedlem na stoly... szczerze mowiac lekko z nadizeja ze bedzie bora... no dobra juz sie przyznam ze ja polubilem i nie mialem co robic to chcialem pograc z nimi w karty... no ale nie bylo jej... byla za to cala reszta paczuszki... no wiec zaczelo sie dziac... siedzieli tez skini... jeden pies raz zaryzykowac mozna... podszedlem podalem reke... pierwsze lody przelamane :D:)... siedzial zalany chlop... u ktorego mozliwe ze mam przewalone... albo przynajmniej powienem... a to potem sie dowiecie czemu... no to chcieli go skini skroic... mial komorke ae sie skubany obudzil i zasna spowrotem... i tak ze 3 razy... potem jak sie obudzil skini juz poszli... zaczelismy z nim gadac... troche go pojechalismy... mial 6 lat odsiadki i ma dobre znajomosci... niestety ja glupi lubie sie pakowac w klopoty... zaczal nas ganiac bo go pojechalismy ostro... a ze tam do mlodszych odemnie glownie zaczal sie zucac to musialem jakos zadzialac... krzyknalem czy taki kozak ze sie przy***rdala do mlodszych... a on do mnie czy ja taki mocny... no to ja ze zalezy w czym... a ten na to ze zobaczymy ze mnie zapamieta i bede miel przewalone... no badz co badz 6 lat odsiadki o czyms swiadczy... i zna rosola ktory tez siedzial i jest ostro przypakowany... no ale ja sie tam nei boje... inni pewnie by sie bali ale mi to tam wisi... wiec tak sobie sie bawilismy... potem poszedlem do domu bo myslalem ze spotkam sie z Anette bo bylismy umówieni... poco to juz niewazne... ale niestety powiedziala ze sie zle czula i nie mogla przyjsc... szkoda ze SMSem dizeki czemu o tym sie dowiedzialem dopiero na gg kiedy weszla 15 minut po umówionym czasie... no ale bywa... potme poszedlem na stoly i zaczelismy grac w karty... no to bylo w miare w miare... zaczal padac deszcz ale dalej sobie gralismy, powoli towarzystwo sie zwijalo wiec i my sie zwinelismy tak wiec teraz tutaj jestem... no a teraz gadam z Anette na gg... no i nie za bardzo mi ta rozmowa sie podoba... zreszta ona jakos ostatnio sie wykrecala od spotkan... wiecej sie potem dowiecie bo i tka o tym predzej czy pozniej napisze... pozdrawiam :)

sobota, 21 lipca 2007

jest wieczor wiec pisze notke :) nei moge sie jeszce przyzwyczaic ale pisze z jakas taka wieksza checia niz zwykle bo dzien byl w miare... hmm... niezwykly... musze usunąć jeden link bo czuje że zostane Kubusiem Puchatkiem (wtajemniczeni wiedzą ocb :)) i dlatego usuwam jeden link:) moze nawet na neigo eni zagladaliscie... sciagnalem nowa piosenke jak ktos chce to pisac komenty podawac meile i wysle :) ... no a tak pozatym... psize ta notke i nuce sobie pod nosem jedna taka piosenke przy ktorej mysle o hmm... wiecie.. ty ty ty ty ryryryry tyty... a dzialo sie dzisiaj tak... wstalem wyjatkowo pozno wrecz jeszce tego darowac nie moge... bo o 9.00... do godziny 12 sprzatalem a potem psozedlem z mama do sklepu... i wtedy zobaczylem cos dziwnego... najpierw zobaczylem dziecko tkaie z uposledzeniem... normalnie gdybym byl o tydzien mlodszy albo i wiecej to bym sie usmiechnal i szedl dalej... ale jakos mi za seerce cos scisnelo i jakos zal mi sie go zrobilo... potemw sklepie zobaczylem babcie starszą... i pomyslalem sobie co ja kiedys biedny bede robil jak bede w takim wieku... co ja mam takiego robic... chodzic do sklepu i sie meczyc????... o nie co to to nie... i dlatego z racji takiej iz nie powiedzie mi sie chyba w zyciu jezeli chodzi o zone to zostane zawodowo zolniezem i jak poczuje ze powoli brakuje mi sil do walczenia o cos to po prostu sie podloze :)... wiem to glupie ale jakos tak... potem zobaczylem ze ma jeszce proteze... odrazu pomyslalem o swojej kontuzjowanej nodze i o obietnicy zlozonej pewnej osobie ze bede o siebie dbal i na siebie uwazal... zamierzam dotrzymac slowa... zreszta zawsze dotrzymuje slowa... przynajmniej sie staram... potem do godizny 15 znowu sprzatalem... i bylem wolny... wiec poszedlem do sklepu bo cos mama zapomniala... a idac zrozumialem ze o dziwo sie nie boje smierci i ze sie sam o siebie nie boje... ze jakos dziwnie obchodza mnie inni bardziej niz ja... brat, mama, dziewczyna... ale mimo wszystko sie nie boje o siebie... potem z nudów poszedlem na stoly kolo basenu i tam spotkalem spoczko osoby dzieki ktorym moglem sie troche odprezyc... i pogrlaismy sobie znowu w karty... Józek sie zwalil z hutawki i prawie dostal po mordzie... ale to ostro wygladalo... potem jakos mi znowu cos zlapalo i jakos sie zasmucilem zaczelem sobie nucic piosenke znotu ta co teraz :D... i jakos tak dziwnie sie zrobilo... ale te dziwnie bylo przyjemne... bo obudzila sie we mnie nowa nadzieja zreszta drugi raz od wczoraj :).... potem przyszedlem do domu i dostalem wiadomosc ze Szutka dzwonila... wiec przelozylem karte bo ostatnio cos z komorka mam nie tak... i wyslalem smsa czy cos chciala... i dostalem wiadomosc o "linku" i "Kubusiu Puchatku" i tak wyszlo ze nie pogadalem sobie dzisiaj z pampersem na gg chociarz chcialem a co do twojego komentarza Ola(pampersik) to wierny jestem jak cholera tylko nie kazdy to widzi i docenia :( ... a tak to w zasadzie wszystko... specjalnie ta notke dedykuje Szutce... bo mnie rozsmieszyla i tak jakos mnie naszlo... nie zapomne oczywiscie wspomniec ze pewna osoba o ktorej mysle 20 godzin na dobe chce mnie pozbawic męskosci i ze mimo wszystko i tak Ją kocham :)... pozdrawiam :)

piątek, 20 lipca 2007

postanowilem że będe teraz notki pisal wieczorkiem aby opisac miniony dzien kiedy jeszcze mam swierza pamiec :)... no wiec... dzien sie za dobrze nie zapowiadal... nie zjadlem sniadania... chodzilem tak do 15.00... ale w miedzy czasie bylem na MOSiRze i oglądalem jak graja inni... sam niestety grać nie moge... w sumie poszedlem tam zeby zobaczyc czy sa jacys utalentowani pilkarze :D ale niestety udalo mi sie wyszukac tylko 2 wiec to nie za wiele jak na 150 osob bo tyle tam mniej wiecej bylo :)... zmienilem zdanie co do mojego polozenia i postanowilem sie postarac zeby Anette odzyskala do mnie zaufanie i zeby ze mną nie zerwala... bo tego sie spodziewam jak narazie... czyli innymi slowy ztlumilem dola... ale samopoczucie i tak mialem jakies dziwne...potem sie nudzilem wiec poszedlem z mamą do sklepu... dalej sie znowu nudzilem wiec skorzystalem z propozycji brata i poszedlem na stoly ping pongowe... przy basenie... tam siedzialy 3 dziewczyny z ktorymi mi sie fajnie gralo... co poprawilo mi jakos humor... :) jakos dziwnie Bora sie usmiechala... moze mam cos z mózgiem nie tak :)... ale niestety musze zasmucic ze ja tylko i wylacznie kocham moją Anette... kiedy tak gralismy przeszla pewna osoba nie zwrocilem uwagi... ktora miala perfumy podobne do bylych, nie aktualnych perfum Anette... wiec mi sie przypomniala... usmiechnelem sie i nie szla mi juz tak dobrze gra ale myslalem o niej :)... w zasadzie to wszystko teraz siedze tutaj i przyblizam wam moj dzien :)... plany na jutro... nuda :(... pozdrawiam
o panie... wczoraj mialem jakis dziwny humor... wrocilem do domu to po 30 godzinach na nogach drzemnalem sie z jakies 10 minut to i tak nie wystarczylo... zwalila mi sie komorka... poszlismy do serwisu gdzie zapomnielismy kompletnie ze skonczyla mi sie gwarancja... wiec nie mam teraz jak cokolwiek robic bo dla mnie bez komorki jak bez reki... mialem coraz bardziej zwalony humor... szedlem przez miasto zamyslony i mama nie mogla sie ze mną dogadac... poszlismy po picku gdzie kupilem sobie pol litrowa cole mimo ze zawsze patrze na ekonomicznosc... wypijam taki napoj za jednym razem a tymczasem i dzisiaj jeszce zostala jego 1/3... poszlismy na pizze i myslalem ze to mi poprawi humor... niestety kiedy normalnie wystarcza mi w zasadzie teraz po polowie mialem juz dosc... teraz wlasnie leci piosenka przy ktorej zawsze mysle o Anette a potem bedzie ta ktorą oboje lubimy... nie chce mi sie grac w CSa mimo ze jeden koles mnie do tego namawia... wogole ostatnio jedyne co to oddychac mi sie chce ale ze ja nie potrafie dlugo usiedziec w miejscu chyba ze mysle lub rozpaczam(co zdarza mi sie ostatnio czesto)... no ale coz... zeby was tak nie zamulac patrze ze nie walnalem zadnej minki wiec zebyscie sie nie martwili to walne sobie takiego o :) i musicie sie nim zadowolic... a pozatym to musze pogadac z moją miloscią bo mam jej duzo ostatnio do powiedzenia oczywiscie jezeli bedzie chciala sie spotkac i pogadc... a jak nie to pojde sobie na boisko i wyzyje sie na bramce albo zagram ze studentami i bedzie przynajmniej jak sie wyzyc... w zasadzie sie rozpisalem to bede konczyc... pozdrawiam...

czwartek, 19 lipca 2007

hmm... cóż... ostatnio jak pisalem pojechalem do Anette... :) bylo fajnie i nie zaluje chociarz wydarzylo sie cos nieoczekiwanego... pierwszego dnia wszystko było dobrze fajnie... ale drugiego jakims dziwnym sposobem sie do mnie przyczepila za cos czego nie zrobilem... no i wtedy zaczelo sie... komorka zaczela nawalac... ;/ przypomniali mi sie ze w przeddzien wyjazdu snilo mi sie wlasnie ze sie z nią poklucilem i potem ze mna zerwala w ostatni dzien... ale ja sie tak latwo nei poddalem i nie pozwolilem zeby sen sie sprawdzil... z dnia na dzien bylo miedzy nami w zasadzie coraz gorzej ale ona chyba tego nie chciala bo widac ze sie starala... zreszta ja takze... najpierw zaczelo sie od dluzszych rozmow Michala z Anette... nie budzilo to mojego niepokoju :)... niestety innego zdania byly dziewczyny ktore uwazaly ze Michal cos krecil... no ale bywa... zaczelem sie baczniej przygladac no owszem zblizyli sie do siebie ale to tylko przyjazn :) mówila Anette... wiec jej uwierzylem... a o Michala wcale nie bylem zazdrosny jakbys chciala wiedziec jezeli wogole to czytasz... narazie wyjazd skonczyl sie dobrze i moge zaczac te wakacje zapisywac do najlepszych w zyciu :)... coz... w zasadzie nic innego sie nie stalo... jestem pociachany przez komary... pierwszej nocy spalem regulaminowo 8h... drugiej juz 5... trzeciej spalem okolo 2h... czwartej juz wogole nei spalem bo sie zalozylem z resztą paczki :)... powjadalismy sobie nutelle :D:D... pogadlismy... poplakalismy... ogolem byl to najbardziej udany wyjazd w zyciu... nie liczac tej klutni :)... ogolem zrozumialem ze jeszce bardziej Ją kocham :)... pozdrawiam... :)

niedziela, 15 lipca 2007

no więc... nie zaczyna sie zdania od ni więc... więc... dzisiaj wstalem normalnie późno o godzinie 7.30... wiem straszne :P spioch ze mnie i len... wszedlem na gg ale nikogo nie bylo... sprawdzilem obie gry... i fotke.pl... ale nadal nuda ale nie zapomnialem napisac notki... wczoraj... byla ogolem zmula... nic ciekawego... zrobilismy ze 3 tajemniczych pakunków 1 i dizeki temu mniej miejsca troche bedzie zajmowal... znaczy sie zrobilismy chodzi o mnie i Michala... potem byla znowu zmula... chodzilem sobie tu i tam... a potem... przyszedl florest i dobylismy bardzo powazna aczkolwiek z pauzami na smiech rozmowe... uswiadomila mi ona wiele spraw o ktorych myslalem bo innego :)... dzisiaj jedziem bandą... ja, Michal, Szutka, Troja, Dżastin, Lucek, Anette :* na "daleki wschód" czyli innymi slowy nad jeziorko :D:P bedzie fun... od dzisiaj do czwartku :)... na ten czas wedlug mojego postanowienia kolory szblonu beda zmienione na barwy czarno biale ze wzgledu na negatywny wynik meczów... Polska vs. Argentyna (mistrzostwa swiata U-20) Polska vs. Brazylia (liga swiatowa) wiecz czyli innymi slowy niewiem czy bede w stanie pisac wam notki na kazdy dzien aczkolwiek jezeli wroce to opisze wam wszystko :) pozdrawiam :) :*

sobota, 14 lipca 2007

dzisiaj wstalem jak zwykle o normalniej porze... tym razem nie opisuje jako pierwsze ostatniego dnia tylko wchodze sprawdzic gry... potem dbam o bloga :)... wczoraj jak wiecie wstalem normalnie tylko budzilem sie z inna mysla... ze nie bedzie mamy az do nastepnego dnia rano... wiec wstalem i odrazu na kompa... pogralem sobie 2.5 godziny... i tak nie mialem co robic :P potem przyszedl Michal i znowu spiskowalismy i planowalismy co i jak na "dalekim wschodzie" bedzimey robic :D... wiele zeczy wykombinowalismy... aczkolwiek potrzebowalismy do tego duzo artykulów... spożywczychj :D... wiec pojechalismy do Auchan... czekajac na autobus zaszlismy sobie na ryneczek i poogladalismy sobie... widzielismy batony za 40,- (sprężynowe) i za 60,- (z wlókna węglowego) te za 6 dych chyba fajniejsze :) w zasadzie to wszystko... pojechalismy do Auchan... najedlismy sie... oczywiscie za swoje pieniądze :)... potem pojezdzilem sobie na wózku(koszyku) a Michal czekal ... potem wrócilismy do mnie na bujak gdzie myslelismy dalej... zapakowalismy 2 tajemnicze pakunki których zawartosci nie pozna nikt az do przyjazdu na miejsce :)... potem zebralismy sie do domu... wszedlem na gg i pogadalem z 2 milymi dziewczętami... :) Eweliną i Olą... :) sie nie nudzilem :)... w zasadzie to wszystko... nadal ubolewam po odpadnięciu Polski z mistrzostw w pilce nożnej do lat 20 :( w zasadzie wszystko pozdrawiam :*... :)

piątek, 13 lipca 2007

cóż... dzisiaj sie ostro pierdzielilem na fotce... sorki ze bede pisal notki bez litery "ł" ale mi jakis gowno wyskakuje... no więc wczoraj... pobudka normalnie... komputer... potem nuda... zaczelem grac w CMa i Tibie... wiem ne popieracie tibii ale trudno :P to jak narkotyk... potem wnowu nuda... potem wpadl Michal... zaczyna robic sie ciekawie... niestety nie moge zdradzic co tam takiego planowalismy... moge jedynie powiedziec ze na wyjazd do Anetki... i troche tego bylo... potm poszlismy do opalka w celu realizacji zamiarów... ale przed tym doszedl Lucek(Blażej)... no wiec myslelismy we 3 :)... potem okolo godziny 15 oni musieli isc wiec zostalem sam... znowu ja i komputer... no ale coz bywa... moja nuda trwala niedlugo gdyż bo poniewaz przyszedl lucek :)no to tak do godzinki 19.00 sobie pogadalismy i pochodzilismy.... potme wrocilem do domu bo mucialem sprzatac... gdy wykonalem ta czynnosc nastapilo to co zawsze... komputer :) cale szczescie mama mi przypomniala w trakcie grania ze dzisiaj herosi... akurat jak wlaczylem telewizor zaczynali sie :) dobry w miare byl ten odcinek... polacy wygrywali z argentyna 1:0 w mistrzostwach swiata do lat 20 ... niestety ich szcescie nie trwalo dlugo... w koncu argentyna to sa obroncy tytulu... za chwile bylo 1:1 potem 1:2 potem 1:3 i tak odpadlismy z tych mistrzostw... z tej okazji zmieniam kolory bloga na czas 4 dni(wyjazdu) na kolor czarno bialy :(... no ale trudno bywa i tak w sporcie... pozdrawiam :) a i jeszcze jedno kto mi komenta walnąl i sie nie podpisal!?!?!?!? :P pozdrawiam :)

czwartek, 12 lipca 2007

tak jak zawsze pobudka normalnie ale nie tak normalnie jak zwykle tylko troche dla innych normalnie :) 8.00 wchodze na kompa, pisze notke jak zwykle aby dostarczyc wam swierzych informacji... nie tylko o mnie :) chociarz niewiem czy czegos innego sie z tej notki dowiecie... wiec zaczynamy... wczoraj wstaje wiecie sami o której... ide pisać notke w której opisywałem poprzedni dzień :)potem fotka.pl gladiatus i plemiona czyli 2 gry :)... na fotce oczywiscie komentarz od Kasi :)na który odpisałem :)bo jakżeby tu inaczej :D:)... przesiedziałem ponudziłem się i zaczełem grać w starego CMa 03/04 stary ale jary :)... potem wszedł brat i sie znowu nudziłem i tak po 3 czy 4 razy sie zmienialismy... przyszła mama z pracy i poszlismy do sklepu kupic mi nowe butki bo w tamtych sie przetarła podeszwa :( a takie fajne złote były :(... no ale bywa... potem wszedłem na gg i zobaczyłem ze jest Michał no to sie na 12 umówilimy do mnie na bujak :D chcesz kasia to wpadaj :D:D:P... pogadałem troche z Troją ale tego juz o czym nie moge zdradzic bo obiecałem :)... a wogole kupiłem sobie nowe wypasione słuchafony :D:D... z dnia wczorajszego to wszystko :) poszedłem spać jak najwczesniej jak tylko mogłem... o 23.00 bo chcialem nie tęsknic za Anette... ale dobra trudnop nie wyszło... reszte znacie... a wogole jakos zwalenie sie ostatnio notke pisze bo jakos mi przed kazdym "ł" wyskakuje jakies gowno... i musze troche tego kasować... no ale bywa... dowiedziałem sie także że mojeog bloga czytają już 3 osoby... Anette, Kasia i Michał... pozdrawiam ich :) jezeli jest was wiecej to piszcie komenty a nie siedzicie cicho :) i sie podpisujcie bo mi wyskakuje jakis anonimowy :P:) pozdrawiam :)

środa, 11 lipca 2007

tak... jak kazdego dnia pierwsze co robie na kompie to pisze notke... nie gram, nie wchdoze na fotke... tylko pisze notke :) niestety Kasiu najpierw musze opisac ostatni dzien :) coz... normalnie pobudka 7.00 potem do kibelka:D... wszedłem na kompa... posiedziałem jakies 2 godzinki a potem chciał usiąć brat... wiec dalej było nutno :) cóż... bywa i tak... do godziny 13.00 sie nudziłem... no nie licząc rozmowy z kasią :)... potem zadzwonił do mnie cinek i sie zapytał czy nie chce isć z nim do miasta... no to co mam do stracenia... poszed... dalej bylo tylko gorzej i nudniej... zaczeło mnie nieopisanie bolec kolano... wiec postanowiłem ze bede sie scisle zalecac do zalecen lekarza i do wresznia nie bede grał w piłkę :) i tak zrobie... o godzinie 20 zrobiłem normalnie cwiczenia potem o 1 pogadałem z mamą troche... o 22 szedłem spac... ale miałem swiadomosc ze zasnę o 23 bo oczywiscie nie mogłem zasnąc przez moją małą Anette... tak wiec dzien sie skonczył na godzinie 23 :)a tak pozatym to chciałbym powiedziec... i to nie dlatego ze obiecałem tylko dlatego ze jakos mi tak sie zapomniało a chcialem o tym powiedziec... ze gadałem ostatnio przez fotke.pl z Kasią :D:D jak ktos chce to moze sobie poczytac... jest link na tej stronie :) pozdrawiam Kasie :) Pozdrawiam :)

wtorek, 10 lipca 2007

heh... wczoraj... wstaje... patrze za okno... piękna pogoda... nic wiecej nie potrzeba... a jednak... zbey tylko Anette przyszła... no i jakby czytała w myślach... owszem spóźniła sie bo miała byc o 12 a przyszła jakies 15 lbo 20 minut po umówionym czasie... ale była :) ... szlaban nadal mam trudno :( zobaczymy... pochodziłem sobie z nią i Szutką... potem ona musiała isc... to ja spowrotem sie zamulac... ale o godzinie... 18 znowu przyszła... znowu z Szutką:) ... no to miałem co robić przez nastepne 45 minut... gdyż niewiele miały czasu... a potem... troche posiedziałem w domu... zaszliśmy z bratem po Przemka... i bylo w miare smiesznie... przeszlismy sie po osce... troche pogadalismy... dawno tak nie rozmawialismy... ahh... a potem przystąpilem z mamą do negocjacji co do wyjazdu z Anette i resztą paczki :) ... najpierw było ciężko... ale wierze w swój dar rpzekonywania :D :D ... wiec cisnąłem dalej... az w koncu powiedziała że wstępnie jadę... czyli innymi słowy jest dobrze... odnowiłem troche stosunki z Natalką, pogadaliśmy itp. ... a tak to w zasadzie wszystkok poszedłem spać około 23 czyli regulaminowo i wstałem znowu o 7.00 a ze zanudzałem sie na kompie to zaczęłem pisać tą notke :) czyli innymi słowy wiecie co i jak :) ...

poniedziałek, 9 lipca 2007

wczoraj według przewidywań... zmuła, bez Anette... nie wchodziłem na gg... ahh szkoda słów... a dzisiaj...wstałem o 6.00... zapowiada sie ciekawie :) ma przyjsc moja miła :D ... wiec od 12 nie bede sie nudził... hmm... nie chciało mi sie dzisiaj isc do lekarza to jutro pojde... ale miałem dziwny sen... tylko juz nie pamietam jaki:p odrazu uprzedzam ze ostatnio zaczełem byc hamski na fotce.pl i wystawia obiektywne oceny... a nie kazdemu 10 :) widziałem wiele innych stron tego typu gdzie normalnie stawiali oceny obiektywne i to mi sie podobało... moze przynajmniej jakas czesc bedzie dobrze oceniała... oczywiscie po kolezensku zawsze MAX... ale dla innych... zero litosci !!!! :P... w zasadzie to juz koniec... ;p ... pozdrawiam :)

niedziela, 8 lipca 2007

pisze ten post bo zaraz wychodze na dwor i niemam jeszce co robic... ale zaraz drydne do kamila i sie pewnie umówimy cóż... bywa czasami i tak pisze ta notke zebym nie byl dluzny... bowiem postanowiłem wczoraj ze kazdego dnia bede pisał notke... możesz juz dalej nie czytać jeżeli już cie zniecheciłem chyba ze podobnie jak ja niemasz nic innego do roboty tylko chodzic po necie i czytać głupie opowiastki... cóż... co by tu powiedziec... raz słonce raz deszcz a raz chmury co tu robic... ale kto nie ryzykuje ten nie ma... ryzyk fizyk ide na dwór... pozdawiam

sobota, 7 lipca 2007

kurcze... z racji takiej iz jutro mam ambitne plany sie dolowac... wiec nie bede chyba jutro wchodzil na gg bo poco... nie pisze tej notki złej bo mam nadzieje ze anetka zajdzie... juz dzisiaj wiem ze nei moze trudno... pocierpie... ciezki dzien... ambitnie planuje chodzic po osce i sie dolowac a nóż widelec wyciagne floresta :) albo dostane za bujanie sie :P :)... co 4 godziny bede wpadał do domu aby sprawdzic gre i tyle... co tu wiecej pisac... nie probowac mnie lapac jutro na gg bo i tak nei wejde... dopiero w poniedzialek... co tu jeszce napisac... kontakt na komorke oczywiscie jak zawsze 24h na dobe... cóż... jak cos to moze jutro napisze notke ale nie bedzie zbyt fajna bo na temat jutrzejszego dnia napisałem dzisiaj... pozdrawiam
ale dzień... jeju wczoraj napisałem w notce że mam nadzieje iż sie spotkam z Anette... niestety to nie nastąpiło... dzisiaj napisze tak jak zawze że dzień sie zapowiada nudny bo zawsze jak tak pisze to dzieje sie odwrotnie... lecz dzisiaj nie wiadomo czy dzień bedzie naprawde udany bo pada ostry deszcz... polska zremisowała 1:1 w MŚ do lat 20 w piłce nożnej i w ten sposób zapewniła sobie awans z grupy... mam mokre butki i mam nadzieje ze do 16 wyschną bo jestem umówiony z Anette... :P cóż... niewiem czemu ale nie moge napisac tematu a za duzo mi sie już napisało zebym teraz odswierzał i pisał od początku a kopiować mi sie nie chce :P sciągnąłem sobie fajny programik... i powoli zaczynam powracac do formy :D:D pompki, brzuszki, bieganie :) pojawiły sie 2 czesci nowego pryma fighter zapraszam do obejrzenia... tylko tam jest ikonka najpierw 2 czesci a optem pierwszej wiec ogladajcie odwrotnie :) pozdrawiam :)

piątek, 6 lipca 2007

przeczytacie, zobaczycie

cóż tak jak każdego dnia notke zaczynam tymi słowami :) . Po primo jak zawsze moge oczekiwania co do dnia sie nie sprawdzily. Myślałem że będzie nudno a tak naprawde spotkałem znowu sie z Anette. był także Michał i doszła Szutka :) Padał deszcz ale nam to nic nie przeszkadzało. Znaczy sie mi nic nie przeszkadzało, niewiem jak reszta dzisiaj także chyba sie spotkamy więc nie zapwiadam że dzień będzie nudny wręcz przeciwnie. Tylko jest mały problem... mam mokrusienkie buty i od wczoraj mi nie wyschły. Kupie sobie nowe :) zawsze jest jakies wyjscie :). W zasadzie na tym powineinem skonczyc ale jeszcze chce zareklamowac jedna piosenke. Stara jest ale dla mnie fajna... System of a Down- Lonely Day. Polecam. Narazie :)

czwartek, 5 lipca 2007

wymyśl coś sam...

coż... nie mialem pomyslu na tytuł więć przepraszam. Wczorajszy dzień minął w miare dobrze. Spotkałem się z sami wiecie kim. Zadna tajemnica. Byliśmy paczką (Aneta, Szutka, Michał, Wilk, Lucek, Troja) u lucka i oglądaliśmy Eurotripa. Było miło się troche podjedliśmy :D potem przeprowadziliśmy (Michał, Lucek, Wilk) pewną akcje na Lucka kompie :D:P. Pozyskaliśmy wiele cennych informacji. Następnie udaliśmy się do parku gdzie było... hmm... w miarę. Na koniec poszlismy do mnie na "bujak" gdzie sie nagadalismy pogralismy w siatke i rozeszliśmy się do domów. To był wczorajszy dzień. A dzisiaj, przewiduje że będzie zmuła. Moge się mylić, ale patrząc za okno nie chce mi sie wierzyć żeby dzisiaj mogło sie odbyć coś godnego uwagi :(. Na tym skończę.

wtorek, 3 lipca 2007

bez komentarza

wczoraj jak wczoraj bylo jak dla mnie fajnie mimo ze przecholowałem troche z Anetką... potem bylo coraz gorzej... nei bylo co robic... innymi slowy zmula... dzisiaj wstalem o 7.30 mimo ze wstaje normalnie o 6.00 wiec juz jest zle... a tak to co mam innego robic plany na dizsiaj... rano-> nuda południe->nuda popołudnie-> nuda wieczór-> nuda chyba ze zdazy sie cos nieoczekiwanego... komus sie pojdzie nawalic bo zbyt sie buja... albo cos sie stanie zlego ze bede musial isc do lekarza... a tak to nie bede wiecej zamulac ide chyba ogladac jakies zwalone kreskowki... pozdro for all

niedziela, 1 lipca 2007

dobra wiec po primo ultimato to chce przeprosic ze nie pisalem notek co prawda i tak nikt tu nie zaglada wiec jest lipka ale dobra... ;P sie zobaczy potem :) dzien byl super i wogole... mówie o wczorajszym bo ten sie jeszce nei zakonczyl... lekkie nieporozumienie miedzy Anetką i mna odrazu zostało wyjaśnione więc jest juz dobrze... ale jak ja sie ciesze że ze mną jest :) dizen do 14.00 byl zwalony ale potem wpadl Michał i se posiedzielismy na bujaku :) potem o 16 wpadla Anetka:* o 17.00 mial wpasc lucek z sister i swoim mlodszym bratem... aczkolwiek nie wpadli szkoda . dzien potem byl zajesper ale jak kazdy musial sie skonczyc :) w sumie wszystko :) KCA:*