środa, 2 kwietnia 2008

1 kwietnia... dzien wagarowicza... ale tak naprawde to jest jeden ze złych dni... a wszystko zaczeło sie tego wieczoru kiedy wkurzyłem sie na brata... kiedy mama zobaczyła mnie wkurzonego zapytała sie co z egzaminem gimnazjalnym... ja na to ze nie wiem jeszcze mam czas... no to zaczeła sie kłutnia... dostałem juz kare na wszystko... na kompa, wychodzenie z domu, gre w piłke po szkole(ze słucham!?)... w sumie moge tylko oddychac, spac, jesc, chodzic do szkoły i sie uczyc... ale najbardziej mi dowalila keidy powiedziala mi ze nie bede mógł rozmawiac z Mają przez telefon... to był cios ponizej pasa... wkurzony skwitowałem to wyjsciem go pokoju waląc z niewiarygodną siłą pięscią w sciane... hmm... milusio... wkorzyc przed finałami(które mamy we czwartek)... przestawilem sobie 2 kostki i mam spuchniętą reke... ale do lekarza nie pojde...;/ no cóz... na domiar złego gadając z Mają sie pokłóciłem ale to przed kłótnią z mamą...... od teraz to mi juz w ogóle sie nic nie chciało... poprostu sie wkurzyłem... lekko mówiąc... do szkoły przyszedłem jak nie ja... prawie spozniony, nie myślący trzeźwo, wkurzony i bez czapki Barcelony (btw. nawet ich wygrana 1:0 w lidze mistrzów mnie nie pociesza)... nikt mnie nie poznawał... na angolu babka sie na mnie wkurzyla lekko mówiąc i jej troche lekcje rozwalilem czego teraz załuje na polskim pani sie na całą klase wkurzyła i słodko nas zrugała uzywając słów(straszne potwory, małe jedzy itp.) na co ja krótko "ale mi pani dojebała" ;/... juz naprawde to był szczyt... ona to usłyszała i sie na mnie głeboko zawiodła... niz tylko sie powiesic... no i dzisiaj doszedłem do smutnego wniosku... :( wypaliłem sie... kompletnie... nie umiem juz tego robic... to jest ponad moje ostatnie siły... beznadziejnie bronie i nie potrafie załapac jakiegoś rytmu... koniec? na pewno nie ale dluga przerwa :(... mimo duzej ilosci treningów nie mogę podniesc swoich statów... :( ale musze jutro przezyc zeby chociaz wygrac zakład... jedyne 2 dobre rzeczy jakie mnie dzisiaj spotkały to to ze postawiłem sie mamie i po szkole gralem normalnie w piłke... o zakazach zapomniała chyba wiec pogadam z Majką przez telefon o ile ona ma taką chec... a druga to komentarz od Mai który przeczytalem i od razu troche mnei uspokoił... no to ja bd konczył bo wiecej nie mam co napisac... w kazdym badz razie zawalilem dzisiaj duzo... ide ja wejde na gg...(Peja - Tylko Ty)pa... kocham Cie Maju :* :*

3 komentarze:

Kingulinkaa! :) pisze...

Noo, no.. niezły dzionek miałeś.. xd tylko pozazdrościć.. ;] Alee to sie zmieni.. :)

Anonimowy pisze...

Kuba, trochę optymizmu! :D Jutro na pewno wam dobrze, co ja piszę, świetnie pójdzie! Każdy ma lepsze i gorsze dni. Dzisiaj miałeś ten gorszy, to jutro będzie ten lepszy. :)
Jak coś to możesz na mnie liczyć i nie chodzi mi tylko o fizyke. ;)
Trzymaj się! :*

P.S. Ty beznadziejnie bronisz?! To ma być spóźniony żart na wczorajsze Prima Aprilis?

Aneta D.

Anonimowy pisze...

w tym tygodniu optymizm przeżywa kryzys