3 lata temu
piątek, 23 listopada 2007
taaaaa... mam tylko 10 minut wiec sie nie rozpisze... po primo to dzisiaj doszlismy z Michalem do wniosku ze musze na najblizszym apelu powiedziec jak to ciezko jest zorganizowac dyskoteke i ze jezlei z ponad 500 jak nie 600 osobowej szkoly chodzi na dyskoteki okolo 150 osob to lekka przesada, nam sie ledwo za sprzet zwraca, czas marnujemy a zorganizowac dyskoteke to jest dobry tydzien napierdalania... tka dobrze przeczytaliscie... bo to nie jest napierdzielanie, nawalanie czy bieganie tylko napierdalanie... michal poswieca swoj czas, zalatwiamy sprzet chodzimy itp... ja gadam z dyrką negocjuje i to tylko dla 150 osob ;/... zeby bylo wiecej to moze by bylo fajnie a tak to huj... w koncu sie wycofamy z organizacji i bedziecie mieli... chyba z tego co pamietam to glosowaliscie na prezydenta ktory mial robic dyskoteki... tylko co z tego jak na nie nie chdza ;/... no a tak pozatym... idziemy sobie dzisiaj z florestem i tak mysle sobie... florest... popatrz ile bysmy stracili gdybysmy nie byli harcerzami... ile znajomych, przyjaciol milosci :D... wszystko... jednym slowem kto nie byl harcerzem nei zna zycia... florest bylby teraz zawodowym zulem, ja bym ciagle chodzil na treningi pilki noznej i to by byla taka rutyna... a tak jest super ;)... fajne dziewczyny... mam swoj zastep i jest super... biwaki o panie... zimowiska obozy... to jest cos bez czego nie mialbym poco zyc niech zaluje ten kto nie jest harcerzem... tyle wam obiektywnie powiem... moze ktos zaprzeczy bo lubi chodzic... najebany i mysli ze jest fajny bo umie nazwac siebie najebanym ale coz... zycie... swiac nie jest idealny... a propo ostatnio na treningu siatki pewnemu koledze nasrali do torebki i wrzucili to do plecaka :D gówniarz :D ale wycie mamy :D
wtorek, 20 listopada 2007
o panie... piekny wieczór... i nic mi tego nie zabierze ;]... nawet smierc ;] a nie pisze przypadkowo o tym bo jak widzicie za oknami iście londyńska pogoda ;]o panie.. ciemno, mgła, widać tylko latarnie... byłem umówiony z pewną przyjaciółką... na jej zyczenie nie ujawniam kto to jest ;]... szlismy parkiem... gadalismy o wszystkim, ale glownie o strasznych rzeczach ;]... o przerazajacych... a po prawej mieliśmy cmentarz... idziemy... rozmawiamy o wszystkim, nie mówilem tego jej ale czulem ze ktos albo cos na mnie patrzy, ze obreswuje mnie... i tak ja dosyc wystraszylem wiec nie mowilem jej tego... no ale powracając do tematu z czasem troche o tym zapomnialem... rozstalismy sie a ze bylem o 20 umowiony z pewna ksiezniczka wiec musialem zdazyc bo bylaby to ujma na honorze moim gdybym sie spoznil ;]... no wiec zaczynam sie spieszyc... ale nagle zwolnilem, pomyslalem, posluchalem i spojrzalem w tyl... ani zywej duszy... nikogo, pusto, tylko latarnie i dalej nic przez mgle nie widzialem... poprostu nikogo... no wiec sie nie przejalem... ide dalej... ale dalej czulem ten wzrok na sobie... malo tego nie mialem kluczy wiec musialem dzwonic po brata bo swoich zapomnialem (wiem dziwne)... no ale tak czekalem, i cos od tylu nadal mnie obserwowalo... albo ktos... ale sie jakos nie balem, bardziej czulem ciekawosc czy mam z nim/tym szanse ... ciekawilo mnie to ogromnie wiec sie nagle, z nienacka odwrócilem... ale nic... no wiec stoje nadal... ni zywej duszy, w lewej mam teren budowy... i tam tez nikogo... w ogole nikt by nie mowl mi pomoc w razie problemów... no ale stoje nadal... z dali da sie slyszec krótkie wycie psa, cisza... nagle cos przebiega za moimi plecami, odwracam sie a tam nic... jeszcze bardziej mnie to zaciekawilo ... co to moze byc, czy mam z tym jakies szanse, pokaz mi sie... stalem twardo... znowu mi cos przebieglo za plecami ale to byl tylko kot... tamto wczesniej to nie byl kot bo bl zbyt lekki jak na kota i szybki, zauwazylbym co... do teraz rozkminiam co to bylo... no i tak sie skonczyla moja dzisiejsza historia... ale spodobalo mi sie jeszzce bardziej pisanie scenariuszy i opowiadan ;]... ponad to ciekawe wnioski wysnulem z dzisiejszego londynskiego spaceru... na tym skoncze... ogolem fajnie sie bac i miec smierc za plecami ;] dobranoc ;]
poniedziałek, 12 listopada 2007
powracając do prowadzenia bloga i pisania notek muszę w końcu zacząć pisać notkę;p... no wiec tak ostatnio jestem jakis wkurzony, zamyslony... mysle ciagle o jednym... no i oczywiscie po biwaczku który mial tylko jedna wade... był za którki... ;] poza tym musialbym wszystko opowiedizec bo nie za die wyjazdów harcerskich opisac slowami w notce... to trzeba naprawde umiec opowiadac i robic to osobiscie... i nie mowie tego zeby wywyzszyc obozy i wyjazdy harcerskie ponad inne tylko naprawde tak jest a jak ktos nie wierzy to niech sam zostanie harcerzem chociarz na pol roku i pojedzie na jakis wyjazd... zobaczy co to znaczy... ponad to... ostatnio naciagnalem sobie sciegno achillesa co moglo sie skonczyc powaznie aczkolwiek jest juz prawie w pozadku... ponad to chodze i mysle o 2 osobach... ale tylko nie wiem czemu akirat o jednej mysle bo drugie to zrozumiale i powodu nei wyjawie bo ona dobrze zna ten powód... a pierwsza osoba jest Paulina... druga z kolei nie wiem czemu jest Ewelina ze 140... nie wiem czemu jak i po co mysle o niej ;];p... no ale zycie ;]... chodze teraz i zalatwiam... ale zmeczony nie jestem jakos... ponad to między mną a Oli(pozdrawiam) jest już tylko przyjazn... moze zawsze byla przyjazn a oficjaline tylko bylismy ze sobą... no ale coz zycie... bycie prezydentem mi sie bardzo podoba mimo ze mam od groma obowiazków... no ale to takze zycie :D:P... nie no juz przesadzam;p no i co tu jeszcze napisac...
Subskrybuj:
Posty (Atom)